 |
a jak dzisiaj komuś nie rozpierdolę mordy to będzie dobrze, na prawdę. / veriolla
|
|
 |
i zawsze cała wina ląduje na mojej osobie - to ja jebie weekend. to ja nie odbieram telefonów. to ja się focham. pewnie, kurwa - najlepiej wszystko na mnie. lżej Ci teraz? / veriolla
|
|
 |
złapał Cię za koszulę z całej siły ciągnąc ku sobie. podbiegłam do Niego, próbując wejść między Was. rzuciłam się z łapami na tamtego, próbując odciągnąć Go jak najdalej. i choć wiedziałam , że nie miałam szans - twardo stałam, nie ruszając się z miejsca, i chroniąc Cię przed Nim swoim własnym ciałem. / veriolla
|
|
 |
może wrócimy do tych chwil gdy każdy stał pod blokiem, i rozmawiał ze sobą bez żadnych spięć. gdy nie było nienawiści, i wzyscy nawzajem się szanowali. wróćmy do tych czasów gdy rozmawiałeś ze mną normalnie, świetnie się przy tym dogadując. gdy ufałeś mi tak bardzo, a ja Tobie - i wszystko było tak cholernie proste i piękne. / veriolla
|
|
 |
tak często mówią mi: zamknij jape. tak często za dużo dziobem kłapie. / veriolla
|
|
 |
tkwię w dziwnej bajce, której koniec - o dziwo - zależy od rzekomego księcia, nie autora tej przedziwnej historyjki. / veriolla
|
|
 |
nie obchodzi mnie stan Twoje konta. gdzieś mam Twoją złotą kartę schowaną w portfelu. nie muszę chodzić na kolacje do drogich restauracji. Twój ogormny dom i dwa mieszkania nie mają dla mnie znaczenia. rozumiesz ? liczysz się Ty - nie forsa. / veriolla
|
|
 |
czy pamiętam cokolwiek z dnia pogrzebu? niewiele. płaczącą mamę, załamanego tatę i słowa małego kuzyna : ' mamo w tej skrzyni niosą skarb ? ' wskazującego na trumnę, którą nieśli Jego przyjaciele. tak, nieśli skarb - najcenniejszy w moim życiu .. / veriolla
|
|
 |
grupa ludzi stała wokół Nich, krzycząc i dopingując. przedarłam się przez tłum stając w pierwszym rzędzie. patrzyłam jak okładają się nawzajem pięściami, zalewając się krwią. chciałam ruszyć w ich stronę, rozdzielić, zrobić cokolwiek - jednak kumpel , który trzymał mnie z całych swoich sił nie pozwolił na to. w tym momencie ich znienawidziłam - nie byłam w stanie patrzeć na tych frajerów, którzy zachowywali się jak dzieci. poprosiłam by kumpel mnie puścił - tak też zrobił, długo jeszcze będąc w gotowości, by w razie czego powstrzymać mnie przed rozdzieleniem ich. stałam i z żalem w oczach przyglądałam się jak jeden siedzi na drugim bijąc Go po twarzy. nagle obaj mnie zauważyli, i przestali. to jednak było już nie ważne. odwróciłam się i odeszłam - zawodząc się na dwóch najbliższych memu sercu osobach. / veriolla
|
|
 |
siedział na parapecie z piwem w ręku. mieszkał na siódmym piętrze, więc było dość wysoko. podeszłam do Niego, opierając się o Jego kolana i wyglądając na znajomych, którzy grali na boisku w kosza. patrzyliśmy na Nich, uśmiechając się od siebie. nagle wyskoczył z pytaniem:' a gdyby tak skoczyć?'. spojrzałam na Niego, mając wrażenie , że nie dosłyszałam. patrząc w dół powtórzył pytanie. nie potrafiłam odpowiedzieć , milczałam. złapał mnie za rękę mówiąc: ' no żartuję przecież, Młoda'. uśmiechnęłam się i przytuliłam do Niego, wierząc mu. tydzień później kupywałam już wieniec z napisem 'ostatnie pożegnanie' na Jego pogrzeb. tak, skoczył .. / veriolla
|
|
 |
opalona brunetka o długich włosach opadających na ramiona, i dużych brązowych oczach. szczuplutka, wiecznie uśmiechnięta, każdego zarażająca swoim optymizmem. ludzie, którzy Jej nie znali mówili , że to zapewne dziewczyna wychowana w dobrej rodzinie, dobrze się ucząca. tak na prawdę ledwie dawała sobie radę w ohap'ie a rodziny nigdy nie miała- ojciec pił codziennie, a matka pracowała za granicą. była sama - miała tylko brata, dwa lata starszego. byli najlepszym rodzeństwem pod słońcem - kochali się bardzo, gotowi byli za siebie zabić. jej życie było ciężkie, i może dałaby radę, gdyby nie pieprzony 'złoty strzał', który pomógł Jej odciąć się od wszystkich problemów, i dolegliwości. tak, nie dała rady - świat zgniótł Jej psychikę. / veriolla
|
|
 |
nie masz skrupułów - w tak podły sposób odbierasz mi nadzieję. / veriolla
|
|
|
|