 |
|
Kiedy spacerowali, kiedy byli razem, oddychała jego oddechem, dlatego ilekroć
się rozstawali, w jej płucach pozostawała bolesna pustka, pustka niemal
fizyczna.
|
|
 |
|
Wieczorem zakryta kołdrą po uszy, leżę w ciszy. Słysze tylko stukanie kropel deszczu o parapet. Myślę -jak zawsze- o Tobie. Czy tęsknisz za mną? Czy Ci mnie choć trochę brakuje? Bez Ciebie nie umiem żyć! Nie potrafię się na niczym skupić. Jestem rozkojarzona. Przez Ciebie nie mogę zasnąć! To uczucie, uczucie tęsknoty niszczy mnie od środka. Mimo, że czekam wiedz, że nie będę tego wiecznie robić. Co z tego że Cię kocham, jak Ty mnie zwyczajnie lekceważysz. Jeszcze niedawno kochałeś, bo wiedziałeś, że nie możesz mnie mieć? Teraz jak już wiesz, że jestem w Tobie zakochana, nie chcesz mnie. Na czym to polega? Ta twoja zasrana duma Ci nie pozwala? Tak? Fakt mi jej brakuje. Nie umiem tak zwyczajnie zapomnieć.. A Ty to wykorzystujesz. Za każdym razem się mną bawisz, a jak już Ci się znudzi ulatniasz się z mojego życia. Nawet nie powiesz żegnaj lub zwykłego spierdalaj, tak po prostu bez słowa znikasz. A ja czekam na cud, że może się znowu zjawisz. Taak to Ty jesteś powodem dla którego cierpi moje serce.
|
|
 |
|
na pytanie: "Co się dzieje z twoim życiem?" chciałoby się odpowiedzieć: "Nie wiem, ja tu tylko sprzątam". Z akcentem na 'tylko', w domyśle 'ciągle'
|
|
 |
|
jednak mimo wszystko kocham Cię za przeszłość
|
|
 |
|
Myślisz mi się. Nieprzerwanie. Skórą, krwią, tętnem. Kiedy już Cię nie było w mieszkaniu, kiedy został mi tylko Twój zapach, okno zamknąłem, żeby go nie wypuszczać. I włosy pojedyncze odnajdywałem gdzieniegdzie na kocu i na koszuli mojej. A kiedy został mi tylko Twój zapach i włosy, i Twoje ślady pomniejsze, byłem jak pies, który nigdy pojąć nie zdoła, że pani wyszła po to, żeby wrócić. A kiedy znikłaś, usiłowałem przypomnieć sobie Twoją twarz. I z tęsknoty nie mogłem...
|
|
 |
|
Bez względu na to, co stało się później, do dziś uważam ten wieczór za najszczęśliwszy i najbardziej magiczny w moim życiu. Powietrze nigdy nie pachniało tak słodko jak wtedy, księżyc nigdy nie był taki okrągły, gwiazdy - nigdy tak blisko, a ja nigdy nie czułam się taka piękna
, taka kobieca, taka wyjątkowa.
W tamten wieczór wszystko było pierwsze: pierwszy spacer, pierwszy prawdziwy splot dłoni, pierwszy nieśmiały pocałunek, pierwsze wyznania.
Potem nadszedł czas półrocznych „podchodów”; ukradkowe muśnięcia dłoni, gęste jak bita śmietana spojrzenia, nieśmiałe flirty, rumieńce...
|
|
 |
|
Tęsknota dopadła mnie. Włóczę się z kąta w kąt,próbując sobie znaleźć odpowiednie miejsce, do uciszenia swoich emocji.Bez Ciebie świat jest niczym. Ja bez Ciebie umieram.
|
|
 |
|
Czy warto było kochać tak - aż do bólu?
|
|
 |
|
może pozwolę Ci zapalić świeczkę gdy w pewną zimową noc zgaśnie światło.
|
|
 |
|
i nadal jesteś moją ulubioną pomyłką w której nie banalnie uwielbiam sie mylić
|
|
 |
|
chcę drinka. chcę pięćdziesiąt drinków. chcę butelkę najczystrzego, najmocniejszego, najbardziej n i s z c z y c i e l s k i e g o, najbardziej trującego alkoholu na ziemi. chcę pięćdziesiąt butelek. chcę cracku, brudnego i żółtego i wypełnionego formaldehydem. chcę kopę metamfy w proszku, pięćset k w a s ó w, worek grzybów, tubkę kleju większego od ciężarówki, basen benzyny tak duży, żeby się w nim utopić. chcę czegoś, wszystkiego, czegokolwiek, jakkolwiek, ile się da.By zapomnieć.
|
|
 |
|
Nie wszystko można od zaraz mieć, ale chcę widzieć, że ty też, ty też, ty też starasz się, wiem, przyjdzie dzień, kiedy zacznę łapać sens, a póki co robię to co mogę, czyli staram się.
|
|
|
|