 |
|
Każdy dzień tu przeżywać jak w urodziny, Ty to bierz na poważnie nawet w prima aprilis.
|
|
 |
|
Zlizujesz sól z mojej dłoni zapijając tequilą, przybliżasz usta do moich, by to zagryźć cytryną, wieszasz mi się na szyi, bo leci Twój hit z radia, wszystko jest spoko, wszystko jest luz.
|
|
 |
|
Nie zastanawia mnie co przyniesie mi świt, chcę napawać się tą chwilą i wiem, że nie było nigdy lżej mi.
|
|
 |
|
Zwykły typ z trochę lepszym życiem i nie budzi budzik tylko budzi buzi i po chwili jest niżej.
|
|
 |
|
Kocham kiedy słońce świeci na mnie i jest zero chmur, chyba że z tych płuc i wtedy kaszle, kiedy wbijam do sklepu i jest zimny browar.
|
|
 |
|
Liczysz się tylko ze sobą, tyle już wiem i już nie tańczymy do bitu.
|
|
 |
|
Ktoś upaja się jej strachem, zapachem, ktoś mówi, że to kurwa, pluje na chodnik, ktoś inny zabrałby zamiast psa na spacer, ktoś inny w cieniu obok się o nią modli.
|
|
 |
|
Ta wyobraźnia to Twoja jedyna tarcza, bo jeśli nie tu, to tam zawsze masz nas.
|
|
 |
|
Milion wyrzeczeń by stwierdzić, że po nic.
|
|
 |
|
W pewnym momencie już przestałem pytać po co zjawiasz się, nasze zmysły są zbyt trudne, zgubne.
|
|
 |
|
Nienawidzisz już tych ścian, nienawidzisz mnie teraz.
|
|
 |
|
Nie pomaga mi kolejny blant, niewiele daje też następny shot, chciałem zapomnieć coś, pamiętam wciąż, mam pusty portfel i błędny wzrok.
|
|
|
|