 |
|
Kim ty właściwie jesteś? Bo na pewno nie jesteś osobą, z którą kiedyś mogłam przegadać całą noc.
|
|
 |
|
Z czasem boli coraz mniej, ale nigdy nie zapomnę tych dni, kiedy siedziałam zamknięta w czterech ścianach swojego pokoju, płacząc. Nie mogłam się uspokoić. Ból rozsadzał moje serce, a ja? Nie mogłam nic, zupełnie nic zrobić. Byłam bezradna.
|
|
 |
|
Brakuje mi wszystkiego co z tobą związane.
|
|
 |
|
Wspominam to, co wydarzyło się w grudniu, a łzy mimowolnie napływają do moich oczu. Tak bardzo za tym tęsknię, tak bardzo nie mogę znieść myśli, że to już nie wróci.
|
|
 |
|
Czasem chciałoby się powiedzieć do przeszłości: "Wróć!".
|
|
 |
|
Musiało minąć półtora roku, żebym zrozumiała tak wiele spraw.
|
|
 |
|
Już rozumiem. Wszystko się kiedyś kończy i trzeba przetrwać, pomimo ogromnego bólu.
|
|
 |
|
Papieros się wypalił, jak nasza znajomość.
|
|
 |
|
Przykro mi. I szkoda, że już się kończy nasza znajomość, ale ty tak chcesz.
|
|
 |
|
byłeś pierwszą osobą, przed którą się otworzyłam. gdy zapytałeś o moje dzieciństwo, nie wiedziałam czy mam się śmiać czy płakać. pamiętam miliony miłych chwil. dla wszystkich byłam najcudowniejszą i najpiękniejszą istotką. rozpieszczali mnie. każdego ranka babcia kupowała mi świeże bułeczki i nowe gazetki do czytania. niestety okrutna rzeczywistość dotknęła mnie zdecydowanie szybko. pamiętam, jak ojciec pierwszy raz wyzwał przy mnie matkę. jak pierwszy raz dostałam po twarzy za nic. przecież byłam taka słodka, delikatna i malutka. nasze potrzeby były na ostatnim miejscu. pierdolony samiec alfa. wpadłam w histerię. ubrudziłam Twoją bluzę maskarą. nic nie powiedziałeś. kołysałeś mnie jak małą dziewczynkę, chcąc zastąpić mi ojca, którego straciłam bardzo dawno. zawsze wszystko rozumiałeś. wiedziałeś czego potrzebuję i co czuję w danym momencie. dziękuję.
|
|
 |
|
nieodpowiedzialnie, kolejny raz wybrałam się do mieszkania, w którym nie powinnam przebywać nawet przez sekundę. wtuliłam się w wychudzoną klatkę piersiową i słuchałam tak dobrze znanego mi bicia serca. uspokoiłam się. przywarłam do niego jak najmocniej się dało. znowu pasowaliśmy do siebie. zasypiałam. wystarczyła jego obecność, a noc podarowała mi sen. obudziłam się nazajutrz. nie złamałam się. nasze usta nadal nie złączyły się w pocałunku. te śniadanie, wprost do łóżka. obserwowałam go z oddali. jego wystające obojczyki i żebra, mogłabym policzyć każde. uśmiechał się tak łagodnie. ja nie mogłam. nie chciałam być tylko przyjaciółką, a kimś więcej. jego słońcem. ukojeniem. ostoją. wszystkim.
|
|
|
|