 |
Chcę usłyszeć głos
Nie słyszę go, choć jesteś blisko
Powiedz do mnie, a potem mogę zniknąć
|
|
 |
Gdy raz poczujesz głód już nie potrafisz przestać
Choć zawsze widzę cię, ja nie czuję cię znów
|
|
 |
Inna miała być codzienność
Nasza wielkość miała iskrzyć
|
|
 |
Rozmawiamy ze sobą coraz mniej, siebie chciwi
jakby ktoś pomiędzy nami porozstawiał szyby
|
|
 |
Te kilka słów może być droższe niż pieniądze
Słodsze niż cukier i coś, na co dzisiaj mam ochotę
Może być lepsze niż jutro i pojutrze
Chcę je tylko usłyszeć, a potem mogę umrzeć
|
|
 |
Trzymam cię mocno za rękę idąc przez tłum nieznajomych
nie możesz się już zgubić, nie ma mowy
|
|
 |
Kilka słów ma większą wartość niż diamenty, które są wieczne
Kilka ostatnich kroków z tobą przejdę
|
|
 |
to nie problem miłości, przecież bólu też nie czujesz już w ogóle, już nie czujesz nic
|
|
 |
To chyba nie jest takie proste kochać. Ofiarowywać siebie każdego dnia, co dzień rano być w gotowości ze swoim sercem przepełnionym uczuciem, a nocą tęsknić do utraty tchu. Być obok, na każde zawołanie, na prośbę, na własne chęci, na zawsze. Starać się przez cały czas i pokazywać, że tak bardzo nam zależy. Utwierdzać w tym przekonaniu siebie i innych. Obdarowywać pocałunkami, wyrażać oczami, kochać sercem, być sobą. A co jeśli w pewnej chwili zapragniemy przestać? Czy ta miłość nagle przestanie istnieć, czy może w takim razie nigdy miłością nie była? Czy wszystko co było zniknie i pozostanie wielka pustka? Czy utrata boli, a zapełnienie nicości jest niemożliwością? Jak mocno trzeba kochać, by po utracie zagubić się w labiryncie uczuć? Czy w takim razie warto ofiarować siebie drugiemu człowiekowi? Czy bez miłości można żyć? [ yezoo ]
|
|
 |
Zawsze ranimy tych, których kochamy.
|
|
 |
Bierze mnie w ramiona i tak stoimy nieruchomo, tuląc się w łazience. Och, uwielbiam, jak mnie przytula. Nawet jeśli jest apodyktycznym, megalomańskim dupkiem, to mój apodyktyczny, megalomański dupek mocno potrzebujący potężnej dawki czułości.
|
|
|
|