 |
|
To dzieci tych metropolii w niewoli agresji i zła,
żyją jakby miało nie być jutrzejszego dnia
|
|
 |
|
Powraca tętno ty uwalniasz mnie z objęć, powraca oddech a ja próbuję się podnieść
|
|
 |
|
A Ty podchodzisz nieprzytomnie tulisz moje ciało
i milczysz tak jakby nic się nie stało
|
|
 |
|
Nie spytam cię kim jesteś przecież się znamy,
już wcześniej zaglądałem w Twoje oczy oboje to pamiętamy
|
|
 |
|
I przestanę oddychać tym powietrzem pełnym zdrady
|
|
 |
|
W morzu łez wylanych skrycie i poupychanych w dźwiękach
|
|
 |
|
Gdzie jesteś? proszę obiecaj mi, że to nie letarg, życie w nieprawdziwym świecie pozbawionym serca
|
|
 |
|
Gdyby ktoś kiedyś powiedział: "nie idź tędy z nią"
|
|
 |
|
Obłęd, obłęd, puszczam wodze, niech się dzieje co chce, jest cudownie
|
|
 |
|
Kiedy mówisz mi kocham inną osobę to cios poniżej pasa, poniżej moich własnych stóp. Upada moje serce.
|
|
 |
|
Wybór. Zawsze jest bolesny, bo za każdym razem wiąże się z utratą tego, czego nie wybraliśmy.
|
|
 |
|
Nie ma granicy miłości, to Ty sam, gdzieś w środku poczujesz, że bez tej osoby oddychanie nie jest już tak przyjemną czynnością.
|
|
|
|