 |
Zaczęłam się uśmiechać, ale jakoś bez przekonania.
|
|
 |
Tak niewiele o mnie wiedział - niemal N I C.
|
|
 |
Przekraczaj granice.
Definiuj wszystko na nowo.
Oszalej.
|
|
 |
Kładzie dłonie na moich włosach, niezdecydowany, czy odepchnąć mnie, czy przyciągnąć.
|
|
 |
Podejmuje więc wędrówkę moich dłoni, ust, języka. Słysze jego jęk, a potem mój własny, równie bolesny. Wstrzymujemy oddechy, on gładzi mnie po włosach, przyciaga do siebie bliżej i bliżej.
|
|
 |
i jeśli to jednak start, choć nie umiem myśleć o jutrze wiem,
ze jutro tez chce budząc się widzieć twój uśmiech..
|
|
 |
Mamo, powinnaś zobaczyć mnie teraz, spójrz, ten chłopiec, nawet go nie znam, a zaraz będzie mnie miał, popatrz, popatrz, dopiero wtedy Twoje obrzydzenie mną, będzie usprawiedliwione.
|
|
 |
Porusz, odmróź, roztop, zrób coś ze mną, ożyw mnie.
|
|
 |
każde z Nas nie zawsze było do końca szczere. często kłamaliśmy i oszukiwaliśmy się nawzajem. złamywaliśmy obietnice. wyrządzaliśmy sobie krzywdy, które ostatecznie ukazywały się w formie łez. momentami nie do końca sobie ufaliśmy. byliśmy podejrzliwi. często skakaliśmy sobie do gardeł, jakiś czas później odnajdując ukojenie w swoich bezpiecznych ramionach. ale nigdy żadne z Nas nie dotknęło innych ust, nie chwyciło innej dłoni i nie rozpaliło miłości w innym sercu. [ yezoo ]
|
|
 |
jedno twoje słowo i przywrócę tamte chwile...
|
|
 |
I w pewnym momencie coś w nas pękło,nie wiem kiedy miało to miejscy.Może wtedy gdy wykrzyczałam o jedno 'nienawidzę Cię' za dużo,albo gdy ty trzasnąłeś drzwiami o jeden ton za głośno.Może któraś z naszych kłótni była zbyt mocna,albo milczenie zbyt wymowne.Przecież obydwoje mamy silne charaktery,jesteśmy kontrowersyjni,uparci i zbyt pewni siebie.I może po drodze zgubiliśmy gdzieś miłość która napędzała cały nasz toksyczny związek.Może zbyt naiwnie wierzyliśmy że po każdej burzy nadejdzie słońce,że zawsze będziemy się godzić skoro tak sprawnie szło nam to do tej pory.Ale przecież każda z kłótni pozostawiała po sobie ślady i cała gorycz,cały nasz ból i żal z dnia na dzień rósł,aż w końcu nie byliśmy w stanie już go udźwignąć.I czemu patrzysz na mnie jak gdybyś chciał się roześmiać a chwilę później rozpłakać?I tak masz rację,może to wszystko jest prawdziwe ale nie jest szczere,bo jutro znów sobie wybaczymy,przecież jesteśmy uzależnieni od siebie/nacpanaaa
|
|
|
|