 |
nadal nie wiem czego chcę, wciąż nie jestem niczego pewna, cały czas mam wątpliwości, ale wiem tylko, że jeśli będzie trzeba to bez Ciebie też dam sobie radę. I nieogarniamciebejbe
|
|
 |
nie ma Cie obok, a ja? a ja nie umieram, wcale nie. żyję i powiem Ci, że mam się całkiem dobrze. I nieogarniamciebejbe
|
|
 |
Ty przez ten cały czas zadawałeś sobie pytanie czy jestem Ci potrzebna, nie usłyszałam odpowiedzi do teraz. ale nadszedł moment, kiedy to ja zastanawiam się czy jesteś mi potrzebny. I nieogarniamciebejbe
|
|
 |
nie obchodzi mnie zdanie innych, obchodzi mnie twoje zdanie!
|
|
 |
Z każdym dniem czuję , że brakuje mi Go coraz bardziej . Tych Jego cudnych brązowych oczu , łobuzerskiego uśmiechu , oddechu na mojej szyi a nawet słodkich min , które zawsze robił gdy się na mnie złościł . Brakuje mi Go całego .
|
|
 |
Przepraszam , że nie jestem tym czym chciałbyś żebym była .
|
|
 |
NADZIEJA istnieje zawsze, do ostatniej chwili. Dlatego właśnie jest nadzieją. Nie możemy jej zobaczyć, ale ona jest dostatecznie blisko naszych twarzy, byśmy poczuli powiew poruszonego powietrza. Jest zawsze tuż obok i niekiedy udaje się nam ją schwytać i przytrzymać na tyle długo, by wygnała z nas piekło.
|
|
 |
Chodź, namieszamy sobie w życiu, jak zawsze. Chodź, będzie fajnie, znowu zaczniemy do siebie pisać i robić nadzieję, a później z dnia na dzień przestaniemy się znać.
|
|
 |
Pewnie nie wiesz, ile razy chciałam umrzeć. Przez Ciebie. Obiecywałeś, że zostaniesz na zawsze. Nie dotrzymałeś słowa, nigdy tego nie zrobiłeś. Nigdy nie potrafiłeś też przyznać się do błędu. Całą winą obarczałeś mnie, a ja jak mały potulny piesek, wszystko brałam na siebie. Przepraszałam Cię za rzeczy, które Ty zrobiłeś. Doprowadziłeś mnie do stanu, gdzie nie potrafiłam się kontrolować - Ty robiłeś to za mnie. Ale odszedłeś i skończyło się. Znowu mogę decydować o tym, co zrobię. Mogę, ale nie chcę. Brakuje mi Ciebie, egoisto.
|
|
 |
były i dobre dni, kiedy chodziła zatopiona w snach na jawie, z uśmiechem na ustach, przyłapywała się na chichotaniu, gdy szła ulicą i kiedy nagle przypomniał jej się jakiś wspólny żart. Potem znów nadchodził czas, gdy wpadała w głęboką depresję, aż wreszcie odnajdywała w sobie tyle siły,by ją pokonać na kilka następnych dni. Tyle że najmniejszy drobiazg doprowadzał ją ponownie do łez
|
|
|
|