 |
zapanować nie potrafię nad swoimi emocjami, szybko się wkurwiam i wybucham jak dynamit.
|
|
 |
pamiętasz? razem NA ZAWSZE, razem do piekła
|
|
 |
jak mówię, że Cię kocham, to największy komplement, bo dałbym się pociąć za Ciebie.
|
|
 |
mamy siebie, we dwoje, nie straszny żaden problem. mamy siebie, a kurwa, cała reszta to drobne.
|
|
 |
dwoje oczy to za mało by zobaczyć, los wszystkich ludzi zapisany jest w niebie, nie wierzysz w boga? Jezus wierzy w Ciebie.
|
|
 |
naprawdę cieszę się, że widzę Ciebie znów, choć było tyle ciężkich chwil, tyle niepotrzebnych słów.
|
|
 |
bez Ciebie wszystko było dla mnie tak nieważne, naprawdę kocham Cię, naprawdę.
|
|
 |
przed oczami mam nas. nasze splecione ręce, pruderyjne spojrzenia. moją głowę skrupulatnie ułożoną na Twoich kolanach. ale nie ma słów. są tylko puste krzyki. nieme półsłowa. otwieramy usta na próżno, nie wydając z siebie dźwięków ani uczuć.treść naszych rozmów udało mi się zwyczajne wyeliminować ze wspomnień. teraźniejszość jest łatwiejsza bez obecności przeszłości.
|
|
 |
słowa czasami bolą bardziej niż czyny. ale to nie istotne. przewaga czynów na słowami jest taka, że one nie potrafią kłamać.
|
|
 |
jedyne czego pragnę na te święta to spokoju. ucieczki. obudzenia się z koszmaru,którego nieusilnie staram się pozbyć poprzez szczypanie się po ciele każdego ranka. łudzę się, że to wszystko jest tylko imaginacją. zostawiłam koło łóżka filiżankę po kakao. codziennie rano budzę się i przecierając oczy spoglądam na nią. z nadzieją, że znowu poczuję zapach brązowego napoju. znowu ujrzę unoszącą się parę. znowu obrócę się, żeby dostać całusa w czoło i gwałtownie objąć Cię w pasie. ale z każdym porankiem uświadamiam sobie, że chęć tego wszystkiego jest znikomą abstrakcją, a od rzeczywistości nie ma ucieczki.
|
|
 |
najgorsze, są noce. wspomnienia dopadają wtedy najmocniej. starasz się na nowo stać małą dziewczynką kurczowo zwijającą się pod kocem. a one wychodzą. wypełzają jak potwory spod łóżką i duszą. duszą Cię płaczem perfekcyjnie przyciskając do poduszki. odbierając Ci oddech, zrzucając głaz na Twoją klatkę piersiową. chcesz zamknąć powieki, ale masz zakaz. dławisz się wspomnieniami, wyrzutami sumienia i świadomością, że zapewne wyczerpałaś swój limit na szczęście. zapewne nie na tyle dobrze, na ile miałaś szansę.
|
|
 |
okroiło nam się grono trochę, ale zżyliśmy się tylko z tymi, którzy wiedza co jest grane, dzisiaj jest inaczej bo jest ćpanie.
|
|
|
|