 |
Przyszedłem po ciebie i ujrzałem cie martwą,
więc rozerwałem niebo i zabrałem cie stamtąd
|
|
 |
Przecież Ci nie powiem, że coś pęka. Tego nie da się opisać słowami, wiesz? Oddalamy się każdego dnia, ale nic z tym nie możemy zrobić, zupełnie nic. Wypuszczam Cię z rąk i boli, cholernie boli, ale nie jestem w stanie tego zatrzymać. Choć łzy rozmywają obraz, jedynie wzruszam ramionami. Nie krzyknę, straciłam głos. Tylko patrzę, ale wzrok też pusty. Przecież Ci nie powiem, że oto na naszych oczach umiera nam miłość. Obudzimy się dopiero kiedy nie zostanie z nas nic, kiedy nie będziemy mieli dokąd wracać./esperer
|
|
 |
Cokolwiek. Wódkę, prochy, szczerą rozmowę, ramię przyjaciela, mocne przytulenie. Cokolwiek, byleby przestało boleć./esperer
|
|
 |
No i jeszcze
Samobójcze skłonności
Po dziadku
Dziadków dwóch
Wiec umieram
razy dwa razy dwa !
|
|
 |
Banalny słońca wschód, przewidywalny zachód. Poranki nie cieszą mnie, rozczarowują noce.
|
|
 |
Styczeń Luty Maj już wiem że nigdy nie będziesz mój.
|
|
 |
Spoko kocie, mamy 9 żyć
To ostatnie jest najlepsze i chce ciebie w nim.
|
|
 |
Kocham Cię, ale to nie znaczy, że możesz mnie ranić, a ja nie odejdę. Odejdę, bo kocham też siebie./esperer
|
|
 |
Podziwiam ciebie za styl
w jakim ogarniasz całość
Kiedy ja nie wiem nic
i zawsze czegoś mi mało
|
|
 |
Mogę pierdolić pościel - i tak się nie wysypiam,
Nie wiem, czy przez bezsenność, czy moje tempo życia,
Widzę światło księżyca, mam jego pełnię w oku,
To skreślony apostoł wśród fałszywych proroków.
|
|
 |
Była taka mała była taka smutna
Lecz na zewnątrz często był uśmiech na ustach.
|
|
|
|