 |
ciągle błądzę-nie mogę znaleźć wciąż miejsca,
i nie jest mi bliżej, tylko dalej do szczęścia...
|
|
 |
Zamknęłam oczy i dałam się ponieść wspomnieniom słuchając naszej piosenki. Wszystko wróciło. Twój głos, uśmiech, oczy, trampki, niezrozumiałe rozkminy, przerywanie sobie rozmów... Otworzyłam oczy i złapałam płynącą po policzku łzę. Mimo jej obecności uśmiechałam się. Nie żałuję. Nie zapomnę.
|
|
 |
I co ja mam ci, kurwa, napisać? Że nic się nie stało? Spoko, nie dbam, powodzenia? 8. Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu. Widzisz? Nie da rady, bejbe.
|
|
 |
Zamykasz oczy, chcesz aby ten stan się nie skończył.
|
|
 |
|
powieki opadają mi, słowa są zbędne,
a wszystko w koło huczy w uszach, to
taki stan, którego sama nie rozumiem
|
|
 |
I nagle rodzi się ta pieprzona potrzeba, żeby z kimś być, bo samemu nie daje się rady...
|
|
 |
pomogę ci z tego wyjść, przestań śnić, zacznij żyć.
|
|
 |
Owszem - podnoszę się rano z łóżka, nakładam na rzęsy dużą ilość tuszu, idę do tej dennej szkoły, rozmawiam z ludźmi, czasem się uśmiecham, wracam , jem obiad, ogarniam resztę dnia i przychodzi najgorsze - wieczór. Wtedy już sobie nie radzę.
|
|
 |
Nie zrobię tego kolejny raz.
|
|
 |
poczuc ból fizyczny aby zapomniec o bólu psychicznym
|
|
 |
Szła ciemną uliczką. Było już dawno po północy. W ręce trzymała pustą butelkę po winie. Twarz pokrywała warstwa rozmazanego makijażu. Z oczu spływały gorzkie łzy, dławiła się nimi, krztusiła się. Idąc przeklinała i wyzywała wszystkich facetów. Czuła się okropnie. Upadła, uderzając o ziemię rozbiła butelkę. Ręce miała całe we krwi. Próbowała wstać, lecz jej ciało drżało zbyt mocno. Zakrwawionymi rękoma otarła łzy. Odgarnęła splecione kosmyki swoich ciemnych włosów. Podniosła się z wielkim trudem. I krzyczała że 'życie jest piękne.'!
|
|
 |
Ty do zrozumienia dałes mi, ze na tym świecie nie ma po co życ
|
|
|
|