głupie teksty, śmieszne teksty, opisy gadu-gadutwój portal społecznościowy

Teksty znajomych użytkownika frankness

koncertowo  afromental! :3  i żeby tylko wyjść z tego cało.

definicjamiloscii dodano: 17 września 2011

koncertowo, afromental! :3, i żeby tylko wyjść z tego cało.

nie lubię  kiedy ktoś wyjada mi jogobellę z lodówki  nie lubię zagiętych rogów przy książkach  kurzu i totalnej pustki w głowie. a jak czegoś nie lubię   to nie akceptuję tego  nie potrafię znieść i się na to konkretnie wkurzam. pamiętasz? 'nie lubię Cię'  nie dotarło. jaśniej  tak po ludzku? weź wypierdalaj  bo mi na wzrok szkodliwie działasz.

definicjamiloscii dodano: 17 września 2011

nie lubię, kiedy ktoś wyjada mi jogobellę z lodówki, nie lubię zagiętych rogów przy książkach, kurzu i totalnej pustki w głowie. a jak czegoś nie lubię - to nie akceptuję tego, nie potrafię znieść i się na to konkretnie wkurzam. pamiętasz? 'nie lubię Cię', nie dotarło. jaśniej, tak po ludzku? weź wypierdalaj, bo mi na wzrok szkodliwie działasz.

zakupy  potem krótkie świętowanie urodzin taty  nakurwianie jacksona w głośnikach  kiedy rozpakował już prezent  czytanie książki przy czym rozkmina czy nie iść na zawody strażackie i nie pofazować z kumplami  plus roznosi mnie na myśl o wieczornym koncercie. i uwielbiam takie weekendy  i żyć nie umierać  w sumie.

definicjamiloscii dodano: 17 września 2011

zakupy, potem krótkie świętowanie urodzin taty, nakurwianie jacksona w głośnikach, kiedy rozpakował już prezent, czytanie książki przy czym rozkmina czy nie iść na zawody strażackie i nie pofazować z kumplami, plus roznosi mnie na myśl o wieczornym koncercie. i uwielbiam takie weekendy, i żyć nie umierać, w sumie.

dzień po rozstaniu  kiedy z podpuchniętą od płaczu twarzą nie zastałam żywej duszy w domu   była tylko ta zaklejona koperta  a obok niej krótka informacja od mamy  że znalazła ją przed drzwiami  gdy wychodziła. Jego kaligrafia  moje imię na wierzchu  i treść   'z narkomanem to jest tak  że się boi. i bierze  żeby się nie bać. jak ja. jak inni. ja się bałem. bałem się  że Cię stracę  że przestaniesz mnie kochać. grzałem  bo było pięknie. i Ty byłaś. teraz Cię nie ma  a ja nie umiem przestać. pozbierać się? bez serca?' i był mój cholerny krzyk rozdzierający gardło  łzy oblewające policzki i wiadomość od wspólnego kumpla  że się zabił. każdego poranka tam staję  przyglądając się płycie nagrobnej  Jego uśmiechniętej twarzy i napisowi: tak było prościej.

definicjamiloscii dodano: 16 września 2011

dzień po rozstaniu, kiedy z podpuchniętą od płaczu twarzą nie zastałam żywej duszy w domu - była tylko ta zaklejona koperta, a obok niej krótka informacja od mamy, że znalazła ją przed drzwiami, gdy wychodziła. Jego kaligrafia, moje imię na wierzchu, i treść - 'z narkomanem to jest tak, że się boi. i bierze, żeby się nie bać. jak ja. jak inni. ja się bałem. bałem się, że Cię stracę, że przestaniesz mnie kochać. grzałem, bo było pięknie. i Ty byłaś. teraz Cię nie ma, a ja nie umiem przestać. pozbierać się? bez serca?' i był mój cholerny krzyk rozdzierający gardło, łzy oblewające policzki i wiadomość od wspólnego kumpla, że się zabił. każdego poranka tam staję, przyglądając się płycie nagrobnej, Jego uśmiechniętej twarzy i napisowi: tak było prościej.

gość uśmiechnął się lekko  po czym przejechał opuszkami palców po moim odsłoniętym ramieniu. napotkał mój wzrok  który dodał Mu pewności siebie i już zbliżał swoje wargi do mojej nagiej skóry.   chciałbym dotykać Cię do usranej śmierci.   mruknął  po czym raptownie znalazł się metr z dala ode mnie.   miło. ale dotykać do usranej śmierci Jej nie będziesz. kurwa  zabronione  jasne?   wybuchnął Jego prowizoryczny napastnik łapiąc mnie za łokieć  podnosząc z trybun i nadal w stroju po treningu  ciągnąc za sobą.   kocie  uwielbiam Cię  i Twoją styraną banie też.   rzuciłam śmiejąc się  gdy już oddaliliśmy się od mojego ówczesnego towarzysza. odwrócił się ku mnie mimowolnie zaczynając całować.   bo Cię kocham?   szepnął w przerwie na oddech.   uhm...   rzuciłam zapominając na dobre o swoich racjach  a skupiając się już tylko na Jego dłoniach wędrujących po moich plecach zostawiając przyjemnie palący labirynt.

definicjamiloscii dodano: 16 września 2011

gość uśmiechnął się lekko, po czym przejechał opuszkami palców po moim odsłoniętym ramieniu. napotkał mój wzrok, który dodał Mu pewności siebie i już zbliżał swoje wargi do mojej nagiej skóry. - chciałbym dotykać Cię do usranej śmierci. - mruknął, po czym raptownie znalazł się metr z dala ode mnie. - miło. ale dotykać do usranej śmierci Jej nie będziesz. kurwa, zabronione, jasne? - wybuchnął Jego prowizoryczny napastnik łapiąc mnie za łokieć, podnosząc z trybun i nadal w stroju po treningu, ciągnąc za sobą. - kocie, uwielbiam Cię, i Twoją styraną banie też. - rzuciłam śmiejąc się, gdy już oddaliliśmy się od mojego ówczesnego towarzysza. odwrócił się ku mnie mimowolnie zaczynając całować. - bo Cię kocham? - szepnął w przerwie na oddech. - uhm... - rzuciłam zapominając na dobre o swoich racjach, a skupiając się już tylko na Jego dłoniach wędrujących po moich plecach zostawiając przyjemnie palący labirynt.

co z tego  że usiedliśmy w ostatniej ławce  i zupełnie nie słuchaliśmy tego  co było czytane? co z tego  że nic nie zakodowaliśmy w głowach  wychodziliśmy z klasy pod pretekstem łazienki  a zabieraliśmy tylko pineski z tablicy na korytarzu? co z tego  że obraliśmy maskotkę małego głoda za anglistkę  a wbijając owe pineski między dwie żółte nóżki szmeraliśmy pod nosem 'już Ci dobrze?'  niczym mantrę. pieprzyć  nie ma zasad.

definicjamiloscii dodano: 16 września 2011

co z tego, że usiedliśmy w ostatniej ławce, i zupełnie nie słuchaliśmy tego, co było czytane? co z tego, że nic nie zakodowaliśmy w głowach, wychodziliśmy z klasy pod pretekstem łazienki, a zabieraliśmy tylko pineski z tablicy na korytarzu? co z tego, że obraliśmy maskotkę małego głoda za anglistkę, a wbijając owe pineski między dwie żółte nóżki szmeraliśmy pod nosem 'już Ci dobrze?', niczym mantrę. pieprzyć, nie ma zasad.

naciągnęłam mocniej bluzę na drżące dłoni przytrzymując butelkę z piwem między kolanami.   to chore  nie?   wybełkotałam przełykając kolejny łyk. szumiało mi w głowie  lecz wyłapałam  że cicho łkam pod nosem.   zostawił mnie. to koniec  przesadziłaś  odchodzę! dupek. a mówił  że mnie kocha  nigdy mnie nie zrani.   jęknęłam podnosząc wzrok na swojego towarzysza.   jesteście cholernymi skurwielami  wiesz? i byście tylko ruchali  pili  ranili i odchodzili. dzięki za coś takiego. istne gówno.   podniósł na mnie przeszkolone łzami spojrzenie podejmując opowieść  a zanim cokolwiek załapałam kończył opowieść obejmującą całe swoje życie. to chore  łykał kolejne hausty zimnego lecha  wykurwiał na przeszłość  łkał nad tym  co jest teraz i przez tą jedną noc  nawet nie wspomniał  jak ma na imię  podczas kiedy mrok zacierał rysy Jego twarzy.

definicjamiloscii dodano: 15 września 2011

naciągnęłam mocniej bluzę na drżące dłoni przytrzymując butelkę z piwem między kolanami. - to chore, nie? - wybełkotałam przełykając kolejny łyk. szumiało mi w głowie, lecz wyłapałam, że cicho łkam pod nosem. - zostawił mnie. to koniec, przesadziłaś, odchodzę! dupek. a mówił, że mnie kocha, nigdy mnie nie zrani. - jęknęłam podnosząc wzrok na swojego towarzysza. - jesteście cholernymi skurwielami, wiesz? i byście tylko ruchali, pili, ranili i odchodzili. dzięki za coś takiego. istne gówno. - podniósł na mnie przeszkolone łzami spojrzenie podejmując opowieść, a zanim cokolwiek załapałam kończył opowieść obejmującą całe swoje życie. to chore, łykał kolejne hausty zimnego lecha, wykurwiał na przeszłość, łkał nad tym, co jest teraz i przez tą jedną noc, nawet nie wspomniał, jak ma na imię, podczas kiedy mrok zacierał rysy Jego twarzy.

któregoś dnia taka głupia zajawka  no i świetnie  zakochałam się.

definicjamiloscii dodano: 15 września 2011

któregoś dnia taka głupia zajawka, no i świetnie, zakochałam się.

nie będzie wiecznie źle. za kilka tygodni  miesięcy  może za rok  czy dwa lata   wzejdzie słońce  które roztopi to  co zastygło mi w środku. serce  które przez Niego umarło.

definicjamiloscii dodano: 15 września 2011

nie będzie wiecznie źle. za kilka tygodni, miesięcy, może za rok, czy dwa lata - wzejdzie słońce, które roztopi to, co zastygło mi w środku. serce, które przez Niego umarło.

chcę się wyspać  więc nie wysyłaj mi wiadomości w środku nocy  skoro nie muszę ewakuować się z łóżka. nie podchodź znienacka   tak dla swojego dobra  bo nie wykluczam  że przypadkiem mogę zaliczyć łokciem Twój nos. nie całuj mnie ciągle  nie łap non stop za rękę i nie mów za dużo uczuciach. na powitanie muśnij tylko wargami mój policzek  szepnij do ucha jakieś proste 'cześć'  i chodź czasem ze mną ramię w ramię bez splatania dłoni  i uśmiechaj się tylko dla mnie. wystarczy   oddam Ci serce.

definicjamiloscii dodano: 15 września 2011

chcę się wyspać, więc nie wysyłaj mi wiadomości w środku nocy, skoro nie muszę ewakuować się z łóżka. nie podchodź znienacka - tak dla swojego dobra, bo nie wykluczam, że przypadkiem mogę zaliczyć łokciem Twój nos. nie całuj mnie ciągle, nie łap non stop za rękę i nie mów za dużo uczuciach. na powitanie muśnij tylko wargami mój policzek, szepnij do ucha jakieś proste 'cześć', i chodź czasem ze mną ramię w ramię bez splatania dłoni, i uśmiechaj się tylko dla mnie. wystarczy - oddam Ci serce.

uśmiechnął się. patrząc mi w oczy sięgnął z wolna po moją dłoń. wplótł swoje palce pomiędzy moje  a ja wspięłam się na palcach sięgając Jego ust. momentalnie serce obiło się boleśnie o lewe żebra jakby chciało wykrzyczeć  że chce być już tylko Jego.

definicjamiloscii dodano: 15 września 2011

uśmiechnął się. patrząc mi w oczy sięgnął z wolna po moją dłoń. wplótł swoje palce pomiędzy moje, a ja wspięłam się na palcach sięgając Jego ust. momentalnie serce obiło się boleśnie o lewe żebra jakby chciało wykrzyczeć, że chce być już tylko Jego.

najbardziej brakowało normalności uśmiechu. zwyczajnego uniesienia kącików ust ku górze  ot tak   nie  bo inni to robią  bo widocznie tak w tym momencie trzeba. szczęścia  którym roziskrzą się tęczówki  dwie żaróweczki zamigoczą w źrenicach  a serce  aż zrobi fikołka obijając się o żebro. bezwarunkowo  bez blokady utworzonej przez Jego odejście.

definicjamiloscii dodano: 15 września 2011

najbardziej brakowało normalności uśmiechu. zwyczajnego uniesienia kącików ust ku górze, ot tak - nie, bo inni to robią, bo widocznie tak w tym momencie trzeba. szczęścia, którym roziskrzą się tęczówki, dwie żaróweczki zamigoczą w źrenicach, a serce, aż zrobi fikołka obijając się o żebro. bezwarunkowo, bez blokady utworzonej przez Jego odejście.

Moblo.pl
Użytkownicy
Reklama
Archiwum
Kontakt
Regulamin
Polityka Prywatności
Grupa Pino
Reklama
O Grupie Pino
Kontakt
Polecane strony
Transmisja Live
Darmowe galerie i hosting zdjęć