głupie teksty, śmieszne teksty, opisy gadu-gadutwój portal społecznościowy

Teksty znajomych użytkownika frankness

przychodzi moment  kiedy stajesz  zaciągasz ręczny w swoim życiu  bierzesz głęboki oddech i uważnie czytasz drogowskazy   kolejne kierunki  znaki  drogi  którymi możesz podążyć. a w głębi coś pęka  bo jedyne  co wydaje się na tą chwilę właściwe to cofnięcie się  ruszenie wstecz   do tych uśmiechów  do każdej z tych rozmów  do obietnic  które nie zostały dopełnione  do słów  do Jego głosu  dotyku  ciepła Jego oddechu. stoisz ze wspomnieniem zapewnień  że zasługujesz na kogoś lepszego  podczas kiedy serce wali jak oszalałe o żebra wygłaszając swoje racje z przypomnieniem  że On był wszystkim.

definicjamiloscii dodano: 15 września 2011

przychodzi moment, kiedy stajesz, zaciągasz ręczny w swoim życiu, bierzesz głęboki oddech i uważnie czytasz drogowskazy - kolejne kierunki, znaki, drogi, którymi możesz podążyć. a w głębi coś pęka, bo jedyne, co wydaje się na tą chwilę właściwe to cofnięcie się, ruszenie wstecz - do tych uśmiechów, do każdej z tych rozmów, do obietnic, które nie zostały dopełnione, do słów, do Jego głosu, dotyku, ciepła Jego oddechu. stoisz ze wspomnieniem zapewnień, że zasługujesz na kogoś lepszego, podczas kiedy serce wali jak oszalałe o żebra wygłaszając swoje racje z przypomnieniem, że On był wszystkim.

lubiłam Go całować. lubiłam naciągać przez głowę Jego bluzę równocześnie wdychając silną woń perfum. lubiłam patrzeć  jak się śmieje i odpowiadać tym samym. lubiłam Jego dotyk powodujący dreszcze na karku  i skurcze w żołądku. lubiłam sposób w jaki wymawiał moje imię  z naciskiem na pierwszą literę. miał iskrzący szmaragd w tęczówkach  idealny tors i dłonie   wszystko  z wyjątkiem mojego serca i swojego  które kiedyś podstępem Mu zabrałam  a odchodząc zostawiłam Mu pod drzwiami. złamane.

definicjamiloscii dodano: 15 września 2011

lubiłam Go całować. lubiłam naciągać przez głowę Jego bluzę równocześnie wdychając silną woń perfum. lubiłam patrzeć, jak się śmieje i odpowiadać tym samym. lubiłam Jego dotyk powodujący dreszcze na karku, i skurcze w żołądku. lubiłam sposób w jaki wymawiał moje imię, z naciskiem na pierwszą literę. miał iskrzący szmaragd w tęczówkach, idealny tors i dłonie - wszystko, z wyjątkiem mojego serca i swojego, które kiedyś podstępem Mu zabrałam, a odchodząc zostawiłam Mu pod drzwiami. złamane.

strząchnął moją dłoń ze swojej.   skończ truć  że będzie dobrze  co?   syknął patrząc na mnie roziskrzonym spojrzeniem.   nie kłam. ułoży się  kochanie  wszystko wróci do normy  damy radę. już nie chcę tego słuchać. powiedz mi prawdę. chcę prawdy  rozumiesz?!   potrząsnął mnie za ramiona  a łzy popłynęły Mu po policzkach.   nie wiesz co powiedzieć  bo zawsze mówiłaś to samo. że będzie dobrze. ale odchodziłaś. po godzinie  czy dwóch  kiedy przyjąłem do wiadomości  że a nuż faktycznie  masz rację. teraz też odejdziesz  nie?   urwał wbijając palce mocniej w moją skórę i czekając na odpowiedź. skinęłam tylko głową na co lekko przytaknął.   wybacz mi.   jęknęłam wyszarpując się z uścisku i odwracając się  ruszyłam przed siebie. wlokąc nogę za nogą poczułam wibracje w kieszeni   'daj mi się poddać  nie umiem żyć bez serca'.

definicjamiloscii dodano: 15 września 2011

strząchnął moją dłoń ze swojej. - skończ truć, że będzie dobrze, co? - syknął patrząc na mnie roziskrzonym spojrzeniem. - nie kłam. ułoży się, kochanie, wszystko wróci do normy, damy radę. już nie chcę tego słuchać. powiedz mi prawdę. chcę prawdy, rozumiesz?! - potrząsnął mnie za ramiona, a łzy popłynęły Mu po policzkach. - nie wiesz co powiedzieć, bo zawsze mówiłaś to samo. że będzie dobrze. ale odchodziłaś. po godzinie, czy dwóch, kiedy przyjąłem do wiadomości, że a nuż faktycznie, masz rację. teraz też odejdziesz, nie? - urwał wbijając palce mocniej w moją skórę i czekając na odpowiedź. skinęłam tylko głową na co lekko przytaknął. - wybacz mi. - jęknęłam wyszarpując się z uścisku i odwracając się, ruszyłam przed siebie. wlokąc nogę za nogą poczułam wibracje w kieszeni - 'daj mi się poddać, nie umiem żyć bez serca'.

odwróciwszy się postąpiłam krok naprzód. lekkie mrowienie na karku zwiastujące  że wciąż wlepia we mnie wzrok  w kroki będące melodią odejścia. wbiłam trampki w ziemię po czym zakryłam dłońmi twarz starając się pozbyć bolesnego pulsowania w skroniach.   skarbie?   zagadnął przybliżywszy się łapiąc moją dłoń w swoją.   odchodzisz? już...? już mnie...   urwał lustrując mnie spojrzeniem.   przestań.   wydyszałam szeptem. bez słowa przyłożył dłoń do mojej lewej piersi. zaśmiał się pod nosem.   odchodzisz  chcesz odejść. tylko wciąż bije zbyt szybko  nie?   mruknął rozluźniając uścisk.   idź. no odejdź  na co czekasz? tak jak zawsze. tylko już nie wracaj  nie błagaj o powrót. przestań mnie kochać.   łza spłynęła po moim policzku.   Ty też przestań.   zacisnął pięści odwracając się w drugą stronę i wydając z gardła potworny jęk.   przecież wiesz...   ale zerwałam się już biegiem  ku przyszłości  z dala od Niego. z dala od miłości  która zabijała.

definicjamiloscii dodano: 14 września 2011

odwróciwszy się postąpiłam krok naprzód. lekkie mrowienie na karku zwiastujące, że wciąż wlepia we mnie wzrok, w kroki będące melodią odejścia. wbiłam trampki w ziemię po czym zakryłam dłońmi twarz starając się pozbyć bolesnego pulsowania w skroniach. - skarbie? - zagadnął przybliżywszy się łapiąc moją dłoń w swoją. - odchodzisz? już...? już mnie... - urwał lustrując mnie spojrzeniem. - przestań. - wydyszałam szeptem. bez słowa przyłożył dłoń do mojej lewej piersi. zaśmiał się pod nosem. - odchodzisz, chcesz odejść. tylko wciąż bije zbyt szybko, nie? - mruknął rozluźniając uścisk. - idź. no odejdź, na co czekasz? tak jak zawsze. tylko już nie wracaj, nie błagaj o powrót. przestań mnie kochać. - łza spłynęła po moim policzku. - Ty też przestań. - zacisnął pięści odwracając się w drugą stronę i wydając z gardła potworny jęk. - przecież wiesz... - ale zerwałam się już biegiem, ku przyszłości, z dala od Niego. z dala od miłości, która zabijała.

zajęcia artystyczne i na hasło 'abstrakcja'   narysowanie przeze mnie zajebiście oczojebnej tęczy  różowego jednorożca i wielgaśny napis 'ihaha'.

definicjamiloscii dodano: 14 września 2011

zajęcia artystyczne i na hasło 'abstrakcja' - narysowanie przeze mnie zajebiście oczojebnej tęczy, różowego jednorożca i wielgaśny napis 'ihaha'.

  przestań  przez Ciebie znów czytam od nową tą samą stronę!   wrzasnęłam na Niego odpychając od siebie. skierował wzrok w przeciwnym kierunku  minęłam kolejne akapity po czym przerzuciłam powoli kartkę. musnął pod stołem moje kolano  po czym zaczął sunąć po w górę moim udzie.   przepraszam  nie będę.   mruknął cicho opierając brodę o moje ramię równocześnie wypuszczając chmarę ciepłego powietrza na moją szyję.   mhm.   odburknęłam zatracając się w kolejnych słowach książki.   a tak nawiasem to...   zagadnął  a ja szturchając Go w żebra ogarnęłam jak niemożliwy potrafi być.

definicjamiloscii dodano: 14 września 2011

- przestań, przez Ciebie znów czytam od nową tą samą stronę! - wrzasnęłam na Niego odpychając od siebie. skierował wzrok w przeciwnym kierunku, minęłam kolejne akapity po czym przerzuciłam powoli kartkę. musnął pod stołem moje kolano, po czym zaczął sunąć po w górę moim udzie. - przepraszam, nie będę. - mruknął cicho opierając brodę o moje ramię równocześnie wypuszczając chmarę ciepłego powietrza na moją szyję. - mhm. - odburknęłam zatracając się w kolejnych słowach książki. - a tak nawiasem to... - zagadnął, a ja szturchając Go w żebra ogarnęłam jak niemożliwy potrafi być.

problem tkwi w tym  że w którymś momencie przestajesz próbować z pustym przekonaniem  że czucie czegokolwiek boli zbyt bardzo.

definicjamiloscii dodano: 14 września 2011

problem tkwi w tym, że w którymś momencie przestajesz próbować z pustym przekonaniem, że czucie czegokolwiek boli zbyt bardzo.

słucham jakiegoś badziewia  robię jakąś chorą pracę domową  która polega na odciśnięciu swojej stopy  nie ogarniam co mam wziąć jutro na zajęcia artystyczne  i nie chcę mi się schodzić piętro niżej po teczkę  i jest dość niemiło zważywszy na rozdzierający ból w plecach  nogach  a jedyną sensowną kwestią jest zadanie z matmy.

definicjamiloscii dodano: 13 września 2011

słucham jakiegoś badziewia, robię jakąś chorą pracę domową, która polega na odciśnięciu swojej stopy, nie ogarniam co mam wziąć jutro na zajęcia artystyczne, i nie chcę mi się schodzić piętro niżej po teczkę, i jest dość niemiło zważywszy na rozdzierający ból w plecach, nogach, a jedyną sensowną kwestią jest zadanie z matmy.

jedyna osoba przez którą płaczę  przez którą łapię doła  z którą się spinam właściwie o każdy detal  która irytuje mnie jak nikt inny. absurd   to osoba  którą kocham.

definicjamiloscii dodano: 12 września 2011

jedyna osoba przez którą płaczę, przez którą łapię doła, z którą się spinam właściwie o każdy detal, która irytuje mnie jak nikt inny. absurd - to osoba, którą kocham.

nie znoszę tego  jak się czasem zachowuje  jak wyskakuje z mordą do innych. nienawidzę  kiedy przechodząc koło jakieś dziewczyny ręka sama klei Mu się do Jej tyłka i tylko pokazuje jakim dupkiem jest. ze skrajności w   przyjaźń  bo na dobrą sprawę kocham Go  jak brata. i uwielbiam nasze nocne kilkugodzinne gatki przez telefon. i Jego głaskanie mnie po włosach  gdy łapię doła. i trzymanie za rękę  chodzenie po parku  rozmowy  wcinanie lodów. pozorny idiota  ale wie czym jest przyjaźń.

definicjamiloscii dodano: 12 września 2011

nie znoszę tego, jak się czasem zachowuje, jak wyskakuje z mordą do innych. nienawidzę, kiedy przechodząc koło jakieś dziewczyny ręka sama klei Mu się do Jej tyłka i tylko pokazuje jakim dupkiem jest. ze skrajności w - przyjaźń, bo na dobrą sprawę kocham Go, jak brata. i uwielbiam nasze nocne kilkugodzinne gatki przez telefon. i Jego głaskanie mnie po włosach, gdy łapię doła. i trzymanie za rękę, chodzenie po parku, rozmowy, wcinanie lodów. pozorny idiota, ale wie czym jest przyjaźń.

patrzeć jak Jego gorący oddech przecina zimowe powietrze  jak brudzi się czekoladowymi lodami  jak się śmieje  jak przeczesuje palcami włosy  jak poruszają się Jego wargi  gdy mówi. obserwować Jego iskrzące się tęczówki zmieniające odcienie  ruchy rąk  kiedy z pasją o czymś opowiada. fajnie Go mieć   ja wiem. tylko się boję. boję się  że któregoś dnia znów to wszystko stracę  pojawi się inna  a ja zniknę. odejdę na drugi plan z pustą świadomością  że wcześniej określał mnie mianem przyjaciela.

definicjamiloscii dodano: 12 września 2011

patrzeć jak Jego gorący oddech przecina zimowe powietrze, jak brudzi się czekoladowymi lodami, jak się śmieje, jak przeczesuje palcami włosy, jak poruszają się Jego wargi, gdy mówi. obserwować Jego iskrzące się tęczówki zmieniające odcienie, ruchy rąk, kiedy z pasją o czymś opowiada. fajnie Go mieć - ja wiem. tylko się boję. boję się, że któregoś dnia znów to wszystko stracę, pojawi się inna, a ja zniknę. odejdę na drugi plan z pustą świadomością, że wcześniej określał mnie mianem przyjaciela.

którejś nocy zamknęłam ze spokojem powieki  oddech jakby zwolnił  księżyc nie raził mnie po oczach   zasnęłam z myślą  że już jest dobrze  że zapomniałam  pójdę na przód. obudził mnie dźwięk przychodzącej wiadomości  a pierwszy raz od miesięcy na wyświetlaczu ogarnęłam Jego imię. prosta wiadomość  'koniec z nią. przepraszam za wszystko  jutro pogadamy'  niczym ukryte 'hej  sklejaj swoje serce od początku'.

definicjamiloscii dodano: 12 września 2011

którejś nocy zamknęłam ze spokojem powieki, oddech jakby zwolnił, księżyc nie raził mnie po oczach - zasnęłam z myślą, że już jest dobrze, że zapomniałam, pójdę na przód. obudził mnie dźwięk przychodzącej wiadomości, a pierwszy raz od miesięcy na wyświetlaczu ogarnęłam Jego imię. prosta wiadomość, 'koniec z nią. przepraszam za wszystko, jutro pogadamy', niczym ukryte 'hej, sklejaj swoje serce od początku'.

Moblo.pl
Użytkownicy
Reklama
Archiwum
Kontakt
Regulamin
Polityka Prywatności
Grupa Pino
Reklama
O Grupie Pino
Kontakt
Polecane strony
Transmisja Live
Darmowe galerie i hosting zdjęć