 |
Lubisz mnie w tych niebieskich baggy pod kolor Twoich oczu, z rozczochranymi włosami dopiero co wypuszczonymi z kucyka, bez grama makijażu. Dokładnie mnie obserwujesz, kiedy kropelka wody ląduje na mojej wardze, a ja powoli ją oblizuję. Iskrzy Ci się spojrzenie, a ja już wiem, o czym myślisz - dokładnie wyobrażasz sobie jak za kilkanaście minut ściągniesz ze mnie ten strój, weźmiemy razem prysznic, po którym osuszysz mnie swoimi pocałunkami. Wciąż mamy niewyrównane oddechy po treningu, a już obydwoje myślimy o kolejnym. Paradoksalne, prawda? ~ chimica
|
|
 |
Pieprzę ten Twój romantyzm. Nie działa to na mnie, nie ufam temu, nie wierzę. Nie potrafię zaufać Ci, kiedy przychodzisz do mnie z różą, doszukuję się kłamstwa w każdym wyznaniu, odpycham tą rzekomą pełnię szczęścia, która mogłaby nas łączyć. Dla mnie nie ma miłości. Nie ma szczęścia w tym wymiarze. Nie ma trzepotu motylów w brzuchu, a zaczerwienione policzki i szybciej bijące serce wiążą się tylko z dobrym seksem. I jeśli chcesz usłyszeć to prawdziwe "kocham" to nie z moich ust. Nie potrafię być dla Ciebie, cała, bez zahamowań. Ściągnę przez Tobą wszystkie ubrania i z równie wielką pasją pozbędę Cię Twoich, ale nigdy nie pozwolę Ci na przejrzenie mojego serca ~ chimica
|
|
 |
Wyjebane mam, po co znów spinać się?
Krzyż na drogę przyjacielu, bywaj zdrów, trzymaj się
|
|
 |
Tu trzeba się nabiegać żeby spełniać swe marzenia
Zawistnym szują szczere siema, powodzenia!
|
|
 |
Fałszywego poklasku wcale mi nie potrzeba
A klepanie mnie po plecach wcale mi nie pochlebia
|
|
 |
Weź powiedz mi człowiek czy mogę jeszcze ufać ci
Czy choć w połowie masz w sobie to co mówisz do ucha mi
|
|
 |
Ocean życia, gdzie głębiny nie zbadane
Za krótka ta kotwica żeby ustatkować się na amen
|
|
 |
Aby mieć miękkie serce musisz mieć twardą dupę
Życie bólu nie oszczędza ci kolejny raz
|
|
 |
Wzlecisz za wysoko, to spadniesz z wielkim hukiem
Stoczysz się na glebę, albo polecisz na twarz
|
|
 |
Los wiąże ręce ci mocno na supeł
Chociaż swoje ambicje wysokich lotów masz
|
|
 |
Nadzieje nieraz zabiera
Nieraz przypiera do muru
O glebę gębę wyciera, tu nie umiera się z bólu
|
|
 |
Życie zostawia blizny chodź to chirurg precyzyjny
Nieraz budzi cię z narkozy na stole operacyjnym
|
|
|
|