 |
|
już z nami nie wytrzymują, bo na sali gimnastycznej wprowadzamy przesłodzony nastrój. bo ja, gdy wchodzi na boisko daję Mu na szczęście ogromnego całusa, a On po każdej udanej akcji posyła mi taki uśmiech, że bicie mojego serca uderza echem o ściany.
|
|
 |
|
zaśnijmy razem, zostawmy w tyle resztę świata.
|
|
 |
|
lubię leżeć z Tobą w nocy, dotykać Twoje delikatne włosy. smyrać usta, delikatne pocałunki bez końca w nocy.
|
|
 |
|
jesteś jedyny, wyjątkowy, mój.
|
|
 |
|
wiesz? mam ochotę spędzić z Tobą każdą chwilę swojego życia.
|
|
 |
|
a Sylwestra spędzę w Twoich ciepłych ramionach, nie martwiąc się o nic.
będziemy popijać czerwone wino, będziemy patrzeć sobie w oczy, będziemy się całować.
razem wejdziemy w nowy rok, i mam nadzieje że już zawsze w każdy inny. ♥
|
|
 |
|
rodzinnie tylko od święta.
|
|
 |
|
Moi sąsiedzi słuchają świetnej muzyki, nie wiem czy chcą, ale słuchają.
|
|
 |
|
z początku tylko wargi reagowały na Jego osobę układając się niewinnie w uśmiech. którejś nocy podstępnie namówiły do współpracy dłonie, które już następnego dnia dały mi do zrozumienia, że chcą stykać się z Jego rękoma. wpuściwszy do środka stado nieogarniętych motyli, doszedł do nich żołądek. rozum? poddał się. zwyczajnie: wyjął spod łóżka walizkę, spakował się i wyszedł, zostawiając mnie na pastwę całej reszcie. serce siedziało w kącie właściwie do samego końca. dopiero, kiedy znalazł się na tyle blisko, że mój tlen mieszał się z Jego perfumami, nie wytrzymało. wyrywające się z lewej komory nagłe 'zaryzykuj', gdy rodziła się we mnie setka wątpliwości. już nie istniałam - przejął nade mną kontrolę. marionetka dopasowująca się do bicia Jego serca.
|
|
 |
|
-chcesz zobaczyć magiczną sztuczkę? -pewnie kochanie. -POOF, jesteś singlem.
|
|
 |
|
rozumiesz? gdyby ktoś teraz zaczepił mnie pytając o drogę do raju, odpowiedziałabym, że właśnie trafił na miejsce, choć to takie irracjonalne przy tych ludziach wokół z bliznami nad brwią i scyzorykami noszonymi w kieszeni przy każdym wyjściu na okolicę. to takie niemożliwe, bo w powietrzu majaczy się tytoń, a do uszu zbyt często dobiega przeraźliwy krzyk, płacz, bluzgi. aczkolwiek tutaj wszystko się zaczęło. to miejsce, nieważne jak chore, darzę sentymentem. tu nauczyłam się doceniać, szanować, ufać i kochać. czuć, choć inaczej, niż wszyscy. zaczęłam żyć w miejscu, gdzie zbyt często gościła śmierć.
|
|
|
|