 |
leci buch dla mych ludzi, którym nigdy mało prawdy to szacunek ludzi
|
|
 |
ziomek orient na zakrętach
Los to pierdolone puzzle, które składasz w elementach
|
|
 |
Trzymaj fason lub szoruj pokład wypierdalaj stąd
Wchodząc tam gdzie nie potrzeba popełniłeś wielki błąd
Teraz, nielegalny sort razem ponad kilo krąg
Nigdy mało tego jak pod sceną lasu rąk
|
|
 |
I chodź nie raz na krawędzi, oby się farciło.
|
|
 |
jesteśmy poza, pozowanym światem dusz,
chcesz osiągnąć coś w życiu to najpierw palcem rusz
|
|
 |
Tu gdzie nerwicę leczy alko, narkotyki.
I jedni lecą z tym tak, że lecą na odwyki.
|
|
 |
Gdy w samotne dni, bije się z myślami swymi.
Paranoje, schizy chyba każdy ma to w dyni.
|
|
 |
Granice rozsądku, od początku, nie dla majątku.
Mogę być biedny, ale muszę być w porządku.
|
|
 |
wiesz czego chcę, chcę znaleźć miłość i spokój,
tu znalazłem czego szukam i za to dziękuje Bogu.
|
|
 |
te widoki od dziecka, ze mną rosły nigdy dosyć,
chodzą słuchy po dzielniach, że na piątkach worek pęka,
żyję tu misję wypełniam, ze mną banda niezmienna.
|
|
 |
Ręka rękę myje, kurwom pętla na szyje
Za układ z policją każdy chuj w Ciebie wbije
|
|
 |
Nie jeden mi ufa, wie że może spać spokojnie
Nie jeden nie słucha, dobrych rad nigdy nie pojmie
Nie mów nic nikomu, kurwa jaki to jest problem
Nie mów nic nikomu, zawsze wyjdzie Ci na dobre
|
|
|
|