 |
Teraz możesz tylko wolniej oddychać i nauczyć się żyć bez kogoś, kogo potrzebujesz, a kto nauczył się żyć bez Ciebie.
|
|
 |
Nie ma co siedzieć i płakać, czas podnieść dupsko z ziemi, mała.
|
|
 |
Love of my life, my soulmate.
|
|
 |
Nie wierzę już w obietnice, to tylko puste słowa rzucane na wiatr.
|
|
 |
Obiecałeś, że nigdy mnie nie zostawisz, a co zrobiłeś?
|
|
 |
Nadal Cię kocha, nadal potrzebuje.
|
|
 |
Nie kocham Cię, ale w moim sercu nadal masz szczególne miejsce, czasem przed snem wspominam te dobre chwile z Tobą, o złych nie chcę pamiętać. Kochałam Cię naprawdę.
|
|
 |
Nie mów, że mnie nie kochałeś, oboje wiemy jak było naprawdę.
|
|
 |
Chciałabym zapomnieć, wymazać wspomnienia z pamięci.
|
|
 |
[cz.1]przebudziwszy się jakiś czas temu, nie mogąc na nowo usnąć, przewracała się z boku na bok. obróciwszy się do do niego, opuszkami swoich palców przejechała po jego spierzchniętych ustach. obudził się. jeżdżąc po pościeli ręką, chcąc ją przytulić zauważył że leży w łóżku osamotniony. podniósł się, ujrzawszy ją siedzącą po turecku na podłodze. ten codzienny widok nie zdziwiłby go, gdyby nie fakt, że na palcu wskazującym trzymała pistolet, kręcąc nim jak zazwyczaj swoimi kruczo czarnymi włosami. odskoczył, opierając się o ścianę. przykrywszy kołdrą swoje nagie ciało, przerażony jak nigdy dotąd spytał co wyprawia. - widzisz kochanie... wydaje mi się, że w naszym związku, a raczej byłym związku brak urozmaiceń. dobrze bawiłeś się ostaniej nocy? - co to ma do rzeczy, co ty do cholery wyprawiasz? - próbował krzyknąć, jednak wydukał to z siebie drżącym głosem. - ja też się dobrze bawiłam ostatnimi nocami zalewając poduszki łzami jak tsunami ubogie kraje.
|
|
 |
[cz.2]- po co Ci ta broń, co Ty zamierzasz zrobić?! - zabić się. - odpowiedziała. w tym samym momencie nacisnęła spust, ledwno kończąc zdanie. nastała cisza. krew spływała jak jej łzy po policzkach przez ostatnie dni, noce, ranki, popołudnia i wieczory. leżał. martwy. ona nienagannie się podnosząc, czując się jak najsprytniejsza oszustka stulecia, kucnęła na łóżku tuż koło jego ciała. nienagannie splunęła mu w jego zakrwawiomą twarz.
- zabrałeś mi siebie kochany. nie pozwolę Ci być eoistą. skoro ja nie mogę Cię mieć to Ty również.
|
|
 |
wydawało mi się, że moje największe wyzwanie w życiu było tym które mi postawiłeś, kiedy musiałam cię zwyczajnie zdobyć, żeby cię zwyczajnie mieć. jednak byłam omylna bo moim największym życiowym wyzwaniem, również postawionym przez ciebie było to, kiedy kazałeś mi być zwyczajnie szczęśliwą. zwyczajnie bez twojej obecności.
|
|
|
|