 |
Odkąd pamiętam byłam święcie przekonana, że utrzymywanie kontaktu z ex nie jest możliwe. Myliłam się. Teraz? Teraz potrafimy wspólnie spędzać czas, z uśmiechem na twarzy, patrząc sobie prosto w oczy wspominać, śmiać się, żartować, pomagać sobie, wspierać nawzajem i przede wszystkim żyć w zgodzie, dogadywać się pomimo tego, co kiedyś nas łączyło. Jestem cholernie dumna z siebie, jestem dumna z nas, że pomimo wszystko wciąż trwamy i dajemy tylko dowód na to, że nawet rozstanie nie było w stanie nas rozdzielić i pozwolić na zapomnienie.
|
|
 |
Zazdrość to parszywa suka.
|
|
 |
To właśnie Tobą pachnie powietrze, którym oddycham. Co najmniej jakbyś była niewidzialna i stała tuż obok mnie.
|
|
 |
Jestem wredna, marudna, impulsywna i nerwowa, nieraz zbyt bezpośrednia, za bardzo się wszystkim przejmuję i wyolbrzymiam problemy. Jestem też cholerną zazdrośnicą. Moment, jeszcze jedno: Kocham Cię nad życie.
|
|
 |
za dużo fałszywych wokół bracie.
|
|
 |
a życie to taka gra ,w której przetrwają najsilniejsi
|
|
 |
i siedziała sama , smutna na brzegu ławki . w ręce trzymała tymbarka . drugą ocierała łzy , rozmazany tusz poplamił jej bluzę. długie , nieułożone włosy zakrywały jej wielkie zielone oczy . otarła łzy po raz kolejny . - nie będę płakać. przecież życie ... w nim zawsze coś się pieprzy . a to ,że odszedł to jego strata. - próbowała się pocieszać. w końcu otworzyła napój , spojrzała pod kapsel .. ,,jego strata" - mówiłam - uśmiechnęła się przez łzy . nagle poczuła czyjąś dłoń na ramieniu . - przepraszam . wiesz ,że spieprzyłem . jeśli mi nie wybaczysz , zrozumiem. moja strata. - dziewczyna uśmiechnęła się ,bo po raz trzeci słyszy te słowa - ,,strata". - masz rację . twoja. - chłopak odwrócił się i chciał odejść lecz ta złapała go za rękę. - zaczekaj . to nie znaczy ,że nie mogę dać ci szansy byś spróbował to odbudować. - uśmiechnęła się lekko i mocno przytuliła się do niego.
|
|
 |
a wiesz ,że Twoja obecność sprawia ,że czuję się bezpieczna. ?
|
|
 |
nawet nie wiesz ,że jak jesteś przy mnie to spełniają się moje marzenia.
|
|
 |
Niedosyt i pustkę odczuwam dopiero w nocy oraz o poranku, kiedy zasypiam i budzę się bez niej.
|
|
 |
usiadła na łóżku, próbując powstrzymać łzy. spoglądała w okno - na zewnątrz strasznie wiało, a krople deszczu co chwila uderzały o szybę. 'więc to koniec?'- zapytał, stojąc za Nią, i nerwowo paląc fajkę. milczała. 'powiedz coś wreszcie' - powiedział już bardziej nerwowo. 'wyjdź' - cicho szepnęła, odwracając się w Jego stronę. 'tylko tyle jesteś w stanie mi powiedzieć, po czterech latach?'-krzyknął. 'wynoś się'- wydarła się najgłośniej jak potrafiła, po czym rzuciła w Jego kierunku ramką z ich wspólnym zdjęciem. odsunął się, patrząc z przerażeniem. zabrał swoją kurtkę, udając się w kierunku wyjścia. 'żałuję. zmarnowałem na Ciebie tyle czasu' - powiedział, zamykając drzwi. gdy tylko wyszedł, osunęła się na podłogę, zasłaniając buzię ręką, by tylko nie krzyczeć. by tylko nie pokazać jak bardzo ją to boli, by tylko znowu nie być tą słabszą... / veriolla
|
|
 |
miliony razy powtarzał, że mu zależy. prosił, bym dała mu szansę. stałam, wpatrzona w Niego obojętnie. odmawiałam. za każdym razem słyszał ode mnie słowa: ' nie, daj sobie spokój'. walczył, długo. raniłam Go najmocniej jak tylko potrafiłam. bawiłam się Nim jak lalką. był na każde moje skinienie. dzisiaj Go nie ma. raz w życiu odpowiedziałam mu 'tak', na pytanie, które pamiętać będę do końca życia: 'nie mam z Nim szans?'. nie miał, absolutnie żadnych. dziś, przechodząc obok mnie, nie jest w stanie nawet uśmiechnąć się do mnie. a gdy od czasu do czasu odezwie się - zawsze czuję ten żal bijący od Niego, i mam świadomość, że postapiłam źle - ale była to pewnego rodzaju ochrona. chroniłam Go przed pocałunkami, w których wyobrażałabym sobie Jego jako kogoś innego. chroniłam Go przed dotykiem, przy którym ja czułabym całkiem inne ciało, i inną osobę. chroniłam Go przed całkowitym zniszczeniem - takim, przez które przeszłam ja. / veriolla
|
|
|
|