 |
Nie lubię czekać.. Nie lubię żyć nadzieją, chcę być pewna, że jesteś i że nigdy nie odejdziesz. / nieracjonalnie
|
|
 |
Pamiętam czas gdy szpital stał się naszym domem, gdy pielęgniarki traktowały nas jak tubylców. Twoje ciemnie oczy z każdym dniem coraz bardziej pogłębiały się w swej rozpaczy. Nigdy nie wiedziałam co zrobić byś poczuła się odrobinę lepiej po tej okropnej chemii którą Cię faszerowano. Każdy Twój pocałunek smakował inaczej niż kiedyś, zawarte w nim były wszystkie słowa które chciałaś mi powiedzieć, choć nie miałaś siły. ' kocham Cię' zastąpiłaś ciepłym uśmiechem, a imię Filip, machnięciem dłonią gdy czegoś potrzebowałaś. Byłaś taka mała, bezbronna w tym wielkim szpitalnym łóżku, wśród aparatury która podtrzymywała Cię przy życiu. Czasem siedząc z Tobą miałem wrażenie, że w pewnym sensie jesteś już pogodzona ze swoim losem, gotowa na śmierć, co bolało mnie najbardziej bo mój zapas nadziei wyczerpał się dopiero w dniu, gdy lekarz wychodząc z sali szpitalnej wyszeptał 'przykro mi' a moje policzki pokrył się strumieniami łez\mr.filip
|
|
 |
Wiesz co widzę gdy zamykam oczy? Nas. Podczas zwykłych dni, które przepełnione Twym uśmiechem stawały się magiczne. Słowa ' brakuje mi Ciebie' wydają mi się już banalne, bo to mało powiedziane. Chciałbym jeszcze kiedyś iść z Tobą przez nasz Kraków, dzieląc z Tobą słuchawki od ipoda, i słuchając Twojej ulubionej piosenki, której kiedyś nie znosiłem i co krok przyłapywać się na tym, że znam ją na pamięć. Chciałbym jeszcze kiedyś wracać do domu, pachnąc Twoją malinową mgiełką. To prawda, jestem silny bo mimo braku powietrza, żyję. Wiesz co mi daje energię ? Świadomość, że cały czas jesteś, mimo braku obecności fizycznej. Przecież musisz być gdzieś tu, w pobliżu skoro moje serce napędzane zawsze jedynie Twoim zapachem wciąż bije. \mr.filip
|
|
 |
adrenalina na nowo wzrasta, trzy kropki zakańczające kolejne ze zdań, całokształt uczuć zawarty w słowach. ponownie czuję delikatny ucisk w klatce piersiowej, cięższe próby oddechu, gdy wiem, że właśnie w tej chwili, każde z marzeń może się spełnić, bądź prysnąć w zapomnienie, pozostawiając bliznę w tle przeszłości. / endoftime.
|
|
 |
Gdybym chociaż usłyszała krótkie "wrócę" wszystko wyglądałoby inaczej. Teraz, sama do końca nie wiem na czym stoję, nie mam argumentu, którego mogę się trzymać, nie mam obietnicy, która pozwoliłaby mi żyć.. Nie mam niczego, nie mam tej pieprzonej pewności, że Ty jeszcze kiedyś będziesz. / nieracjonalnie
|
|
 |
Dziś chciałabym zasnąć. Przebudzić się za kilka miesięcy i pierwsze co zobaczyć to Jego twarz. / nieracjonalnie
|
|
 |
Kolejny raz czuję jak odchodzi ktoś ważny.. / nieracjonalnie
|
|
 |
Mało kiedy spotykało nas to szczęście bycia sam na sam chociażby na kilkadziesiąt sekund. A przecież tak bardzo tego pragnęłam, tak wiele miesięcy swojego życia poświęciłam na modlitwy, by chociaż przez chwilę był przy mnie. Niepotrzebnie.. Nikt nie chciał mnie wysłuchać, nikt nigdy nie słyszał mojego płaczliwego krzyku, nikt nie sprawił, by było tak, jak w chwilach, gdy zamykam oczy... / nieracjonalnie
|
|
 |
Może właśnie tak miało być? Może ja jednak miałam cierpieć, miałam czuć ból, on miał mnie zabijać.. Może urodziłam się po to, by być Jego zabawką? A moje życie to pasmo niepowodzeń i tęsknoty za kimś, kogo nie mogę mieć? / nieracjonalnie
|
|
 |
Ufamy im bezgranicznie, nie przyjmując do siebie faktu, że zawsze będziemy tylko na chwilę, na moment, nigdy na dłużej.. / nieracjonalnie
|
|
 |
Odpalam kolejną fajkę z nadzieją, że choć na chwilę zapomnę o tym, jak bardzo w moich płucach brakuje powietrza, które przepełnione Twoim zapachem dawało poczucie całkowitego szczęścia. Zaciągam się czując jak dym przesiąka moje wnętrze z każdym buchem doszczętnie niszcząc stęsknione za Tobą płuca. Za oknem pada i wieje wiatr. We wspomnieniach widzę jak wtulasz się w moją, za dużą na Ciebie bluzę z kubkiem ciepłego kakao w ręku siadając na łóżku. Mówisz do mnie, ale myśli zagłuszają Twój, i tak już cichy, szept. Uśmiecham się na to wyobrażenie. Patrzę jak żar powoli zjada bibułkę z papierosa. Przystawiam go do ust, ale w ostatniej chwili rezygnuję. Wyrzucam go lekko przydeptując butem. Podnoszę wzrok. Uśmiechasz się do mnie z nagrobkowego zdjęcia. Jesteś. Czuję to. \mr.filip
|
|
|
|