| 
                                                                            
                                                                                            
                                                
                                                
                                                                                                                            
                                            
                                        
                                        
                                                                                        
                                                
                                                    
                    
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | być może wreszcie spojrzę dalej niż czubek nosa, zobaczę cię, a siebie rozsypię jak popiół z papierosa |  |  
             
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | wokół tylko cisza i moje wątpliwości
czy naprawdę już przywykłem do jebanej samotności |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | nalewam drugą szklankę, żeby nie była pusta
jak pokój, moje serce i słowa w twoich ustach |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | patrzę wstecz i oceniam, czy tak bardzo się zmieniłem |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | trzymam cię w ramionach ale na koniec wypuszczam. muzyka przestaje grać, gasną światła, milkną usta.
sala jest pusta, trzymasz mnie za rękę, ale puszczam twoją dłoń
i nie złapię nigdy więcej. mocno bije serce, lecz nie wymieniamy zdania,
więc odwracam się na pięcie odchodząc bez pożegnania |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | poza kontrolą widzę kres skoro ciebie nie ma obok,
nie ma łez, nie ma słów, które bolą |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | czeka cię piekło, ja w swoim jestem odkąd mimo słońca ulice zaczęły moknąć |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | i  najgorsze, że ta historia jest prawdziwa, tak jak to, że chciałem żebyś tu była szczęśliwa ale ze mną, żebyś dzieliła tą codzienność. nigdy nie chciałem zabijać, ale zabiorę cię w ciemność |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | wiem, to jest nietaktem
tak mówić i uśmiercać to co kochałeś najbardziej |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | mam pistolet, dwa naboje i nas dwoje, to koniec |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | nie możemy żyć i nie ma nic i nie ma uciec dokąd |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | dzisiaj cię nie ma, wtedy byłaś i teraz znaczenia nie ma |  |  |  |