| 
                                                                            
                                                                                            
                                                
                                                
                                                                                                                            
                                            
                                        
                                        
                                                                                        
                                                
                                                    
                    
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | odszedłeś z dość retorycznym pytaniem: zastanów się, czy to ma sens. a ja milczałam. ale to nie było tak, że mi nie zależało, o nie. po prostu nie byłam na tyle silna, żeby powiedzieć: zostań, potrzebuję cię. |  |  
             
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | nic się nie zmieniłeś. zamiast samochodzików wyścigowych rozpieprzasz teraz marzenia. ze słodkiego chłopczyka, przerodziłeś się w największego chama jakiego znam. gratuluję. |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | Rok temu odnalazłeś mnie drugi raz i stworzyliśmy przez ten czas coś niewyobrażalnie silnego co miało przetrwać wszystko, a teraz sama czekam co przyniesie każdy kolejny dzień. |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | teraz idę w deszczową noc przez ulicę wyklinając życie z papierosem w ręku. spotykam cię, a ty pytasz co się stało, przecież zawsze byłam taka poukładana, nigdy nie przeklinałam, nie paliłam. co się stało? zostawiłeś mnie, kretynie. papierosy, zastępują mi ciebie - najwyraźniej muszę być od czegoś uzależniona. a przekleństwa? przekleństwa pozwalają mi uwolnić wewnętrzną rozpacz, spowodowaną twoim odejściem. |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | czasem nawet cisza wydaje się głośna, a kwiaty bywają mniej zielone, i słońce mniej ciepłe, i deszcz w ogóle nie mokry. a wszystko przez to, że pobawiłam się w miłość. |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | gdy nie miałam, podzielił się. gdy cierpiałam, wysłuchał. gdy nie rozumiałam, wytłumaczył. gdy płakałam, otarł łzy. gdy zostałam, poczekał. gdy zawiodłam, wybaczył. gdy podziękowałam, zapytał: "za co?". |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | jak nie wiesz jak mam na imię, mów do mnie kochanie. |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | wsadź mnie w paczkę i adresem odbiorcy niech będzie Kraina Szczęścia, ciekawe gdzie się znajdę. |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | Nie martwię się życiem bo i tak dopadnie mnie, póki mogę się cieszę, jak będzie źle będzie źle |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | powiedziałam jej prosto w twarz, żeby się odwaliła - nie wiem czemu pomyślała, że to żart? |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | z balonikiem w ręce i z lizakiem w ustach powiedziała, że jest dorosła. |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | 3 w nocy. słychać wibrację telefonu, znowu wkurwiona, że ktoś śmie mnie budzić o tej godzinie. klikam "pokaż" i uśmiech od razu pojawia się na twarzy: "nie obudziłem?". prosta odpowiedź: "oczywiście, że nie". |  |  |  |