| 
                                                                            
                                                                                            
                                                
                                                
                                                                                                                            
                                            
                                        
                                        
                                                                                        
                                                
                                                    
                    
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | gdy widzę Twoją dziewczynę, mam ochotę dokupić Ci wiadro do tej szmaty. |  |  
             
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | tu kilku ludziom nie podam już dłoni, niech sobie idą, IDĄ SIĘ PIEDOLIĆ |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | bo wolę żebyś nie istniał, niż żył obok mnie. |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | jest tak samo, może tylko trochę smutno i nie mówisz dobranoc, i nie mogę przez to usnąć |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | struny z trudem głos wymuszają dzisiaj. oddech cię boli, jakbyś w krtani miał nóż, więc oddychasz powoli by nie zranić swych płuc. |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | podgłaśniam bass na max tak, żeby drżały mury! |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | bo przez alkohol znów nie dajesz odpocząć wątrobie |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | Bo Ty sprawiasz, że się uśmiecham. Gdy rano otwieram oczy jesteś moją pierwszą myślą a gdy zasypiam Ty nadal jesteś obecny w każdej z nich. Nadaje to sens każdej rzeczy, którą robię. Codziennie obowiązki, rutynowe czynności są wypenieniem oczekiwania chwili, w której znów się zobaczymy. Bo liczą się te iskierki w oczach, promienne twarze i serca na wyciągniętych dłoniach. / histerycznie |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | z papierosa dym szarobury |  |  |  |