 |
|
Proszę, proszę, proszę, proszę, proszę. Kurwa, ile można prosić?
|
|
 |
|
fuck your style, fuck your mind, fuck your fame, fuck everything
|
|
 |
|
Mógłbym przestać udawać, że jakoś sobie radzę bez niej
I zacząć wierzyć w to, że będziemy razem w niebie
Czuć się bezpieczny śniąc albo na przykład
Już nigdy więcej nie zasypiać.."
|
|
 |
|
Wydycham niepokój satysfakcją witam jutro. Dziś wyjątkowo nikt nie leczył głowy wódką.
|
|
 |
|
Wstań i idź znaki na niebie powiedzą którędy ci
wstać i gdy wybiją święte bębny bit
wstań i idź budują prawdę zrębny mit
wstań i idź choć trudno znaleźć drogę.
|
|
 |
|
oby twoi ludzie na ciebie trafili, się bawili, pili, palili, nie stracili ani chwili.:)
|
|
 |
|
życie nie sprawia, że spotykasz ludzi, których chcesz spotkać. życie daje Ci ludzi, którzy muszą Ci pomóc, zranić Cię, pokochać, opuścić i sprawić, że staniesz się osobą, którą masz się stać.. :)
|
|
 |
|
"zabierz mnie na drugą stronę,
zabierz mnie gdzie wszystko ma swój sens..."
|
|
 |
|
"sam sobie narysuj świat!
coś nie podoba Ci się
to sobie to zdrap!"
|
|
 |
|
siedziałam rozłożona przed telewizorem,kiedy mama przyniosła mi wielki talerz naleśników.spojrzałam na nią i warknęłam-przecież nie chciałam.-ale mnie to nie obchodzi.nie jadłaś nic od wczoraj, co Ty wyprawiasz?-zaczęła prawić mi kazania.-dobra,dobra.zjem-rzuciłam przerywając jej monolog.kiedy wyszła weszłam pod stół i zaczęłam karmić psa,który jak zawsze leżał pod ławą.-no jedź, jedź.-mówiłam do niego głaszcząc go. - jak nie wcięłaś tego to nie masz życie skarbie. - zawołała po kilku minutach, a ja wkurzona wepchałam połowę naleśnika do mordki psa, a połowę wsadziłam sobie. usiadłam szybko na łóżku, a ona wpadła do pokoju. - mmm, pycha. - powiedziałam robiąc dziwne grymasy na twarzy. wtedy mój pupil wychylił się zza ławy i wyrzucił na dywan malutkie kawałki naleśników. - zabiję! - syknęłam do niego wybuchając cicho śmiechem. - no także możesz pożegnać się z wypadami do znajomych na jakiś tydzień. -podsumowała mama i wyszła z pokoju. /happylove
|
|
 |
|
-mm..pachniesz jak cukierek-powiedział wtapiając swój nos w moją szyję.-tak słodko..-zachwycał się moim zapachem całując centymetr po centymetrze.Rozpalałam Jego zmysły,tak jak on rozpalał moje.Całował mnie ciągle,aż zatrzymał się i wtopił swoje wargi w moje.Po chwili delikatnie zsuneliśmy się na łóżko.Nic mnie nie obchodziło,nawet to,że rodzice są na dole i że w każdej chwili mogą tu wejsć.Liczyliśmy się tylko my.Czułam Jego ciepłe dłonie na swoich plecach i delikatną wibrację telefonu z kieszeni Jego spodni.Odsuneliśmy się od siebie,ja z miną naburmuszonego dziecka,a on z nutą rozbawienia odebrał dzwoniący telefon.Kochałam te wspólne chwilę.Kochałam te nasze kłótnie i te wzajemne przeprosiny.Uzależniłeś mnie od siebie i odszedłeś nie pozostawiając mi nawet zadnej nadziei.Ale przecież jestem sama sobie winna,prawda..?
|
|
|
|