 |
Nigdy nie okażę ci, jak wiele dla mnie znaczysz.
Tylko dlatego, że nie potrafię i boję się twojego odtrącenia.
Nie pozwolę ci zauważyć, że mnie skrzywdziłeś.
Nie okażę ci wdzięczności za to, co dla mnie robisz.
Będę blisko ciebie, będę twoją podporą dotąd, aż zaufasz mi głęboko.
A ty szybko uwierzysz, że również posiadasz moje zaufanie.
Ale ja nie ufam nikomu.
Nie będę ci patrzeć w oczy, boję się, ze mnie zdemaskujesz.
Nigdy nie powiem ci w twarz, ze cię kocham.
Nigdy.
Będę ci kłamać prosto w twarz, jednocześnie kłamstwem gardząc.
Bezwiednie będę tobą manipulować. Nie muszę używać siły, słowami ranię jak nikt.
Ale przysięgam, że nigdy nie chciałam cię skrzywdzić. Przysięgam!
Będę twarda, zimna, obojętna i chamska, a ty będziesz przekonany, ze mnie znasz.
Aż w końcu mnie znienawidzisz, a ja...
...ja wciąż będę cię kochać, bojąc się ci to powiedzieć.
|
|
 |
Kiedyś się z Niego wyleczę. Może nie na pstryknięcie palcami, może nie po tygodniu, ani miesiącu. Czeka mnie wiele pustych dni, w których wciąż będzie się pojawiać jego twarz. Nie mogę wykreślić Cię ze swojego życia, zbyt wiele mamy ze sobą wspólnego. I nie powiem też 'jesteś w moim życiu zbędny'- bo nie jesteś. W gruncie rzeczy nikogo nie potrzebuje bardziej niż Ciebie... Ale nigdy nie byłeś mój.
|
|
 |
jakoś żyłam z dnia na dzień w przekonaniu że jeszcze wrócisz, jeszcze będzie cudownie bo przecież tak bardzo się kochaliśmy. teraz wiem że czas przeszły w słowie 'kochaliśmy' jest poprawny.
|
|
 |
minął rok. zobaczyłam cie z nią, odebrałeś złudzenia. poczułam jakbyś odszedł drugi raz, tym razem czuję że będzie trudniej.
|
|
 |
cholernie lubiłam z Tobą rozmawiać. teraz cholernie przyzwyczajam się, że nie widzę Twojego uśmiechu na codzień, nie jemy razem czekolady i żelek. i Ci powiem, że to cholernie trudne.
|
|
 |
W dniu, w którym uswiadomiłam sobie, że nigdy nie będziemy razem, cos we mnie pekło, wywróciło się na druga stronę. Poczułam w sobie taką pustkę i wydawało mi sie, że nie należę już do tego świata, ani do żadnego innego - stałam gdzieś pośrodku - jakby czekając na czyjąś dłoń. Nikt mi jej nie podawał i zrozumiałam, że musze wrócić do siebie i dalej żyć. Zadawałam sobie tylko jedno pytanie - jak? Nic nie mogłam z siebie wydusic. Tylko te głupie łzy. To wszystko dlatego, że tak trudno zdobyć czyjeś serce.
|
|
 |
Czasami nie miałam pojęcia o czym mówisz, ale uwielbiałam słuchać.
|
|
 |
bo chyba za mocno wierzyłam w to że wrócisz. w tym przypadku nawet minimalna nadzieja jest zbyt wielka.
|
|
 |
polej kolejkę za te martwe marzenia. za wszystko co miało tu być, a czego nie ma.
|
|
 |
Tęsknię za tym, czego nie udało mi się powiedzieć.
|
|
 |
i nagle zrobiło się źle. po prostu źle. tak jak wtedy kiedy wyjechałeś tylko tysiąc razy gorzej. wtedy przynajmniej wiedziałam że wrócisz.
|
|
 |
Miał takie piękne czekoladowe oczy. A w nich ten blask, gdy na mnie patrzył. Nie mogłam się nim oprzec. Pech chciał, że w nich utonęłam, i czuję się teraz jak ten pier^dolony oszukany wielkanocny czokokrólik.
|
|
|
|