 |
Ona kochała jego, on ją. Nic nie stało na przeszkodzie, a jednak nie zrobili kroku. Teraz za późno.
|
|
 |
dodaj bawienie się mną do swoich zainteresowań na facebooku.
|
|
 |
Nie mów mi gdzie jest granica - już dawno jestem za nią.
|
|
 |
Nie ma Cię tak długo. Zniknąłeś tak szybko, jak szybko wszedłeś do mojego życia. Ból jest troszkę mniejszy, podświadomość powolutku wraca do swojej wcześniejszej formy, dłonie zaczynają przyzwyczajać się do zimna, usta zapominają już o wszystkich pocałunkach, ale jesteś jeszcze w moim sercu, choć już Cię nie czuję. Wiem, że nie istniejesz.
|
|
 |
wieczory. nie lubię wieczorów. zbyt wiele czasu na miliony pustych myśli.
|
|
 |
Najgorszy błąd jaki popełniłam to , to że gdy już pogodziłam się z faktem że mnie zostawiłeś , nagle zadzwoniłeś do mnie a ja znowu byłam w stanie ci zaufać .
|
|
 |
Nikt nie jest taki, jakim się wydaje, maska jest konieczna, by przetrwać.
|
|
 |
Ciężko jest powiedzieć komuś "odejdź", kiedy tak bardzo chcesz żeby został. Ale równie ciężko jest usłyszeć "zostań", kiedy tak bardzo chcesz odejść.
|
|
 |
kurwa w tym momencie jestem gotowa na wszelkie możliwe desperackie kroki, żeby chociaż przez chwile patrzył na mnie jak tego pierwszego dnia.
|
|
 |
nie pytaj mnie co będzie jutro. nigdy nie mów, że będziesz kochał mnie na zawsze. nie obiecuj, że dasz mi gwiazdkę z nieba. żyjmy chwilą, najważniejsze jest to co jest tu i teraz. korzystajmy z danej nam chwili, bo życie jest cholernie zmienne i jutro możemy się już nie znać.
|
|
 |
Czyż nie ma nic piękniejszego jak obserwowanie ludzi witających się. Ich szczęście udziela się bardzo szybko.
|
|
 |
Stała zakrwawiona na środku szpitalnego korytarza. Rozłożone w bezradności dłonie, mokre od deszczu włosy i łzy na twarzy. Podszedł do niej policjant i złapał ją za ramiona. Trzęsła się niesamowicie. Dotknęła dłonią ust, brudząc się przy tym krwią. Spojrzał na nią pytającym wzrokiem i czekał. Stali tak jakieś trzy minuty, aż w końcu dziewczyna się odezwała. Mówiła bez ładu i składu. 'Strzelił. Dostał w klatkę. Strzelił do niego. Do braciszka. Mojego braciszka. On upadł i bardzo się...Miał dreszcze. Mówił, że mu zimno. Leciała krew. Dużo krwi. A później ktoś przyjechał i odciągnął mnie. Nie zdążyłam powiedzieć mu, jak bardzo go kocham. I jestem tutaj. Ja nie wiem gdzie iść. Nie wiem co mam robić.' Szeptała, zsuwając się na podłogę. Łkała głośno, później coraz ciszej i ciszej, aż całkiem umilkła, zatapiając wzrok w zakrwawionych dłoniach. 'Oni przyszli. Lekarze. Powiedzieli, że nie żyje. Tak o. Po prostu. Nie żyje.' Krzyk rozdzierał jej gardło.
|
|
|
|