 |
|
- co mam zrobić , żeby Cię zdobyć? - czekaj na mnie w wannie jak Dariusz z trudnych spraw. / grozisz_mi_xd
|
|
 |
|
- czy on nie wygląda jak superman !? - porównujesz tego kolesia do faceta który wkłada majtki na spodnie!?
|
|
 |
, podoba Ci się on ? chciałabyś być na moim miejscu ? uważasz , że jest wspaniały ? że idealny ? tak . wiem , że byś chciała . i ze wszystkim się zgodzę , poza tym , że on wcale nie jest idealny , ale kocham jego wady , to czyni go wyjątkowym , za to go pokochałam . żadna inna panienka nie wytrzymałaby z nim nawet tygodnia , bo jego naprawdę kurewsko trudno ogarnąć . jemu nie postawisz żadnych warunków , typu ''nie pij , nie pal , nie jaraj , nie pluj , nie klnij'' , bo to dla niego norma . a i tak ja wiem , że jestem dla niego tym kimś dla kogo byłby w stanie posłać to wszystko inne w diabły . że jestem tą dziewczyną , na którą czekał . / ?
|
|
 |
|
wyobraź sobie końcówkę nutelli na dnie słoika.
wiesz już teraz co czuję ?
|
|
 |
nielegalne wyścigi, fajki, mocniejsze środki - a boi się pokochać.
|
|
 |
- chodź z nami, ej. - zagadnął znajomy ciągnąc mnie za łokieć, kiedy już miałam skręcać do domu. - nie idzie z nami. - burknął mu w odpowiedzi On żegnając się ze mną. - niech, kurwa, sama zadecyduje, co? wolność wyboru. jak chce iść, to niech idzie, proste. idziesz? - wyskoczył ziomek, a ja rozerwana pomiędzy nimi dwoma w końcu zdecydowałam. - idę. - postanowiłam wciskając dłonie w kieszenie bluzy i przypatrując się Jego reakcji. roziskrzone z wkurwienia źrenice mierzyły mnie wściekle. odciągnął mnie trochę do tyłu. - nie pozwolę Ci się niszczyć. idziesz z nami, ale nie pozwolę, żebyś coś wzięła. nie skończysz tak, jak ja, jak oni, rozumiesz?! nie pozwolę Ci... nie Tobie. - syknął, po czym ogarniając się przyspieszył kroku doganiając resztę. - ja pierdole! muszę lecieć. wzywają na obiad. nadrobimy kiedyś. - łgałam, zawracając i w między czasie przyjmując jeszcze Jego czułe spojrzenie i bezgłośne 'dziękuję'.
|
|
 |
zwyczajnie doszłam do etapu w którym chcę odpocząć. usiąść ot tak na krawężniku, i przeczekać. odetchnąć, wziąć głębsze oddechy, pomyśleć. mam dość walki z myślami, walki z Nim, z życiem. dość wyrzutów o to, że nie walczyłam do końca, że tamtego wiosennego popołudnia tak po prostu zgodziłam się na koniec tego, co nas łączyło.
|
|
 |
nienawidzą nas. nauczyciele nas nienawidzą, bo bezwstydnie całujemy się na środku korytarza. sąsiedzi nas nienawidzą, bo puszczamy muzykę na full. ogólnie świat nas nienawidzi, bo nie takich miał nas w planie, nie tak chciał nas wychować.
|
|
 |
kucnął przede mną na tyle blisko, że dociskał swoje kolana do moich. bez słowa zakręcił wokół palca kosmyk moich włosów. - nie daję sobie bez Ciebie rady. - wyrzucił bez niepotrzebnych wstępów. - to nie miejsce na takie rozmowy, nie sądzisz? - unikałam Jego wzroku wlepiając swój w ludzi na korytarzu. - mam dzwonić? nie odbierasz. kiedy piszę tłumaczysz, że nie masz czasu. staję pod Twoim domem, ot tak, czy z różami, a Ty wciąż siedzisz w pokoju bez reakcji. więc gdzie jest odpowiednie miejsce? - wykrztusił i zniecierpliwiony zmusił mnie do patrzenia na Niego. - kocham Cię. - wymamrotał. skrzydła motylków zatrzepotały mi w brzuchu, gdy muskając następnie palcami mój policzek pocałował mnie, nie zważając na nauczycieli, na dzwonek na lekcję, na nic.
|
|
 |
|
ciekawe co mówisz , gdy ktoś pyta o mnie .
|
|
 |
|
jak mówie ' kocham ' to nie po to żeby pogadać .
|
|
 |
|
szczerze cie pierdole ! ich kurwa też , bujać sie szmaty !
|
|
|
|