 |
zaglądam pod łóżko i za szafę. sprawdzam wszystkie szuflady i półki. tam też nie ma. odsuwam meble, na nic. nie ukryło się też między ubraniami w korytarzu i w żadnej z filiżanek. podnoszę dywan, ale tam również pusto. lodówka, zamrażarka, schowek. i tam nic nie ma. zaglądam nawet przez okno i pod poduszkę. nic. gdzie ja znów je posiałam ? moje szczęście tak bardzo lubi się gubić. ah, nie... zapomniałam. przecież zabrałeś je ze sobą./nieswiadomosc
|
|
 |
chowając się pod ciepłą kołdrą, udaję, że mnie nie ma. nie odpowiadam na żadne wołania, te mamy i te własnego sumienia. niedostępna, odgrodzona od całego złego świata, wraz z głównym dyktatorem mojego istnienia - nim. w ciemności łapię płytkie oddechy, minimalne szanse na zaśnięcie, zniknęły gdzieś przed kilkoma godzinami. mimo gorąca i duchoty panującej tutaj, dłonie mam zimne, lodowate wręcz. odpycham od siebie kolejne obrazy, ubarwione wspomnienia, przesycone nienawiścią sylaby. dno jest tak niedaleko, dotykam go czubkami palców. i to okno właściwie jest blisko. a potem chodnik, pięć pięter niżej. wyobrażam sobie siebie, niewysoką brunetkę, leżącą tam na dole, z dziwnie powykręcanymi rękami. przez chwile widzę ją tam, boleśnie rzeczywistą. zaciskam powieki. zniknęła. odsuwając brzeg kołdry, łapię głęboki oddech, póki jeszcze mogę. póki chcę./nieswiadomosc
|
|
 |
życie z Tobą ma dla mnie wartość najwyższą.
|
|
 |
Oddałbym za nią wszystko i za to żeby nam wyszło
|
|
 |
Bez Ciebie mi średnio, to się nigdy nie zakończy, wieczność..
Więc nie każ się prosić, zrób krok,
Jeśli dla miłości masz coś poświęcić, zrób to.
Nie tracę nadziei, jak nie dziś to jutro.
|
|
 |
mówiłeś, że zawsze gdy mi będzie zimno, przyjdziesz i mnie przytulisz. pamiętam dokładnie, jak płonęły ci oczy, gdy to mówiłeś. tak dawno. teraz siedząc samotnie w pustym pokoju, ponad wszystko pragnę twojej obecności. naciągam sweter na zziębnięte dłonie i podchodzę do okna. kilka ruchów i jest otwarte na oścież, wiatr targa firankami niczym welonem nieumarłej panny młodej. przerażająco mroźne powietrze przechodzi przeze mnie jak przez szmacianą lalkę. dociera do wnętrza kruchego ciała i ziębi i tak już zlodowaciałe serce. telepię się, szczękam zębami, powieki zaciskam do bólu. 'zimno mi' powtarzam w myślach, z jedyną gorącą w tym pokoju - nadzieją, że staniesz tak po prostu w drzwiach, i według obietnicy weźmiesz mnie w ramiona. przyjdź, kochanie. dotrzymaj słowa, tylko okna, nie zamykaj. nie pozwól bym ogrzała się do końca. pokochajmy wieczną zimę. jedynie wtedy, nie odejdziesz. nigdy./nieswiadomosc
|
|
 |
marzysz o tym o czym marzy każdy z nas, żeby spełnić ten plan, poczuć słońce i wiatr, puszczasz los lotto jakkolwiek go nazwiesz, i mówisz - ten dzień da mi szansę.
|
|
 |
przed nami morze wódki, do przepłynięcia nie jeden melanż! ♥
|
|
 |
gdyby miała wybierać pomiędzy kochaniem Ciebie, a oddychaniem.. wzięłaby ostatni oddech by powiedzieć Ci że Cie kocham
|
|
 |
wiesz kto jest hardcorem ?. ktoś kto się uśmiecha , idzie dalej .. chociaż wszystko mu się wali . chociaż stracił swój najcenniejszy dobytek . walczy nadal o powietrze .to jest człowiek hardocore
|
|
 |
A twoje ramiona mocno wtulona, zawsze kochać będę cię i gdy znikniesz mi gdzieś za tobą będę biec, by znaleźć cię na końcu gdzieś ♥ ; **
|
|
 |
Ma spojrzenie warte grzechu i najsłodsze usta świata.
|
|
|
|