 |
mamy bezwietrzny wieczór. cisza krzyczy szeptem, którego nikt nie umie słyszeć, uciec od tego i nie wrócić kłopoty, zamknąć oczy, zniknąć w nocy.
|
|
 |
mam w głowie kalkulator i wiem co się liczy, wiem co mym celem krystalicznym, mym wytycznym, mym Mount Everestem
|
|
 |
zapomnij o regułach, o przeciwnych biegunach, przedziwnych szczegółach, siedzisz w nich, chcesz dumać, kręcisz myśl tak, jak kofeina w RedBull'ach, w sercu ciężki krzyż, to mój miejski szyk, będziesz tęsknić dziś
|
|
 |
lubię dostawać sms na dobranoc
|
|
 |
Czysty chillout umila Nam czysta tequila,zapach grilla, tylko Ty i ja i ta chwila
|
|
 |
czuję się w środku tak, jakbym siedziała w wannie pełnej potłuczonego szkła.
|
|
 |
każdy nowy dzień rodzi nowe paranoje.
|
|
 |
straciliśmy nadzieje idąc pod prąd tak silny, za rękę z bezczelnością wiesz sami przeciw wszystkim
|
|
 |
tamtych obietnic został pył, który rozsypał czas po glebie, czytaj, że nie zostało nic, dlatego nie ma już mnie i Ciebie.
|
|
 |
Twój uśmiech wplątany w moje myśli
|
|
 |
przeszłość miga jak migawka flesza
|
|
 |
jesteś zerem i tyle, stawiam na tobie krzyżyk, do gorszego poziomu już się nie można zniżyć.
|
|
|
|