 |
oczarował mnie swym uśmiechem i choć mam do niego żal, za tym uśmiechem tęsknię każdego dnia..
|
|
 |
siedzę na parapecie , w za dużym dresie, w ręku trzymam kubek kakao, które już jest całkowicie zimne. patrze w gwiazdy i myśle " czy ty kiedykolwiek tęskniłeś? " czy tęskniłeś za moim głosem, oczami, żartami, zapachem, za moją obecnością? czy Twoje myśli chociaż przez dwie sekundy skupiły się na mnie ? czy tak ja siadałeś na parapecie i rozmyślałeś o mnie? czy kiedyś powiedziałeś " cholernie,mi jej brakuje " ?
|
|
 |
jesteś pewien że chcesz ze mną być? wiesz, jestem trudnym przypadkiem z chorobą psychiczną.
|
|
 |
wolę być małą dziewczynką , która nie zna życia , niż teraz sobą wiedzącą zbyt wiele.
|
|
 |
jeżeli ktoś Cię nie nawidził. to tylko dlatego że chciał być taki jak ty.
|
|
 |
pomimo tego , że za ponad rok uciekam stąd jak najdalej , wiem jedno - nie jeden raz zatęsknię za domem i zawsze z uśmiechem na twarzy będe tu wracać. bo tu zostanie ogromna część mojego serca - na tych podwórkach, w tym domu, przy tych ludziach.
|
|
 |
wplótł dłoń w moje włosy muskając delikatnie kciukiem moją dolną wargę. - na tym polega związek. na dostrzeganiu niedoskonałości i akceptowaniu ich. na kompromisach, poprawianiu tego, co jest niewłaściwie. - kontynuowałam zaczęty chwilę wcześniej wywód. - nie dasz sobie przy mnie rady, nie jestem skory to jakichkolwiek drastycznych nowości. nie zmienię się, nigdy. - przekonywał mnie do swojego zdania w dalszym ciągu spokojnym tonem, mierząc dokładnie moje spojrzenie szklące się łzami na znak bezsilności. - nie musisz się zmieniać. idealnie pasujesz mi taki, jaki jesteś. - jesteś pewna? - kręcił głową, krzywiąc idiotycznie usta. przytaknęłam. zaczął się zniżać minimalizując różnicę wzrostu między nami. - drżysz. - stwierdził a ciepły powiew Jego oddechu przemknął po moich ustach. - cholernie mnie przerażasz. - wyznałam słabym tonem. uciszył mnie pocałunkiem. nie potrzebował więcej argumentów. wygrałam.
|
|
 |
teoretycznie wszystko miało być inaczej.
|
|
 |
zawsze starałam się patrzeć w stronę światła, aby to światło mnie ogrzewało i dodawało sił, aczkolwiek gdy się tak wpatrywałam to właśnie to ciepło wypalało mnie i nabierałam ochoty aby odwrócić się i zobaczyć jak długi, ciemny cień jest za mną
|
|
 |
jesteś jak chupa chups słodki i wyluzowany, a zarazem jak pieprzony m&m's - lecisz w kulki!
|
|
 |
nie mam siły walczyć z tobą, nie mam siły walczyć z sobą.
|
|
 |
przestrzeń mnie otacza. czuję się bezpieczna.
|
|
|
|