 |
|
Chcesz abym wyszedł, choć wcale tak nie myslisz
Twe zapłakane oczy to moment dla mnie przykry.
|
|
 |
|
Pewnie już mu nie zależy...Pewnie znów poszedł na melanż.
To boli wiem, ciągle martwi cię, że się nie pozbiera.
|
|
 |
|
Zamykasz oczy, jak sen pełna tajemnic
Nastroje od śmiechu, przez płacz, spokój i nerwy.
|
|
 |
|
chce czuć, że wreszcie zrobiłam coś dobrze
|
|
 |
|
I niech to minie, pozwólmy chwilom płynąć jak dziś
Kiedyś to minie, to nic... Żyjemy dla tych chwil.
|
|
 |
|
Dzisiaj już inny, jutro ten sam co wczoraj
Brakuje winnych, brakuje sił na przykre słowa.
|
|
 |
|
wielkie dzięki dla tych, co nam pomogli,
wyciągneli swe dłonie bo nie są do was podobni.
|
|
 |
|
Tyle marzeń pogrzebanych, których nigdy już nie wróci
Czas pędzi nadal i nie cofa się przed niczym
Nie każdy kto ma nurtujący problem głośno krzyczy...
|
|
 |
|
Gdzie ten sen co na umysł spływa lekko?
Gdzie jest ten moment gdy powieka staje się ciężką?
|
|
 |
|
Bezsenność? O niej nie było mowy kiedyś
Kolejne pytanie zostaje bez odpowiedzi.
|
|
 |
|
Chcę zasnąć...Czy o zbyt wiele Cię proszę?
Trzymaj jak najdalej ode mnie złe myśli Boże.
|
|
 |
|
Miłość? Tę odnalazłem ostatnio...
Na ścianę rzuca cienie lampki blade światło
|
|
|
|