 |
Mieli być tu, ale jednak ich zabrakło.
|
|
 |
'Ulubiony sport: zaliczanie dziuń. Hobby: ranienie. Cel życiowy: przelecieć jak najwięcej.' - czyż nie, kochanie?
|
|
 |
Jej oczy znów zaświeciły tym tajemniczym blaskiem. szła chodnikiem, nucąc jakąś melodię pod nosem. kąciki ust ewidentnie unosiły się do śmiechu. wrócił, życie znów ma sens.
|
|
 |
nie jestem typem laski, która będzie Ci powtarzać co minutę jaki to jesteś zajebisty, no sorry.
|
|
 |
przywróciłeś uśmiech. dzięki Tobie na moim niebie na nowo zalśniło słońce.
|
|
 |
jestem SZMATĄ, bo Cię KOCHAM? świetnie, mm.
|
|
 |
mój drogi, byłeś zabawą. przelotną. nie błagaj mnie o powrót. byłeś tylko eksperymentem. chciałam przekonać się jak całują kretyni. a teraz - pogódź się z tym, że chuja kładę na Ciebie i takich w Twój deseń.
|
|
 |
- hmm? - zagadnął, wyjmując paczkę papierosów z kieszeni. - rzucam, do cholery. - warknęłam na Niego, jednak zatrzymałam Jego rękę, kiedy zaczął chować swoją 'ofertę' z powrotem. - dawaj. - poddałam się. wcisnął mi szluga w dłoń. - a potem mówicie, że jestem jakaś zdemoralizowana. - syknęłam, odpalając zapalniczkę.
|
|
 |
siedzieć na cmentarzu o dwunastej w nocy i zajadając się mandarynkami lać z kumpla, który trzęsąc się z zimna stwierdza, że jest niczym chłopiec z zapałkami - bezcenne.
|
|
 |
jestem skończoną psychopatką, masz rację. właśnie dlatego zamierzam o Ciebie walczyć.
|
|
 |
pocałowała Cię. no wybacz, ale przy najbliższej okazji zatłukę sukę. oszpecę Jej tą cudowną buźkę, powyrywam ręce i nogi, utnę język, a te kudły powyrywam co do jednego włosa. żal Ci Jej, kochanie? nie pora na to, mogłeś pomyśleć wcześniej, kiedy mnie w sobie rozkochiwałeś.
|
|
|
|