 |
ta świadomość, że kiedy odejdę od tak zapomnisz, zadowalając się inną.
|
|
 |
nie mów mi, że jestem piękna, inteligentna, idealna. po prostu bądź. chcę czuć Twój oddech na mojej szyi, chcę łączyć Twoje wargi z moimi, chcę zasypiać w Twoich ramionach. właśnie to wszystko byłoby dla mnie najcudowniejszym komplementem, wiesz?
|
|
 |
najgorsze było, kiedy wszyscy o niego pytali, a ja nie byłam w stanie oznajmić im, że to wszystko jest już skończone.
|
|
 |
pozwolisz, że zamieszkam w Twoim sercu?
|
|
 |
zarzuciłam plecak na ramię, podchodząc do grupki znajomych zajmujących odwiecznie to samo miejsce na korytarzu. mimowolnie dostrzegli moje przeszklone od łez oczy i delikatne drżenie warg. jeden z kumpli objął mnie w talii, ścierając równocześnie kropelki wpływające na mój policzek. - co jest? - zapytało kilkoro z nich równocześnie. przełknęłam z trudem ślinę. - zakochałam się. - wyznałam cicho.
|
|
 |
- chciałabym nauczyć się latać. - zakochaj się.
|
|
 |
nawet łzy, wylewane co noc, nie smakują już tak samo. coraz ostrzejszy aromat bólu...
|
|
 |
najbardziej intrygującą kwestią w rozpoczynaniu nowego związku jest potrzeba przyzwyczajenia się. oswojenia z tym, że teraz to te palce dłoni splatają się z naszymi. przywyknięcia do zupełnie innych pocałunków, innych oczu, innego oddechu. pogodzenia się z tym, że wcześniejszy rozdział został definitywnie skończony i w tym momencie przy boku jest ktoś inny, nie On.
|
|
 |
zapamiętaj sobie jedno, kochanie - ja się mszczę. uwielbiam napawać się cierpieniem kogoś, kto mnie zranił. a teraz to Ty zajmujesz pierwsze miejsce na liście 'do zniszczenia'.
|
|
 |
pokochałam Twoje oczy + spodobał Ci się mój tyłek = cierpienie + kolejna zaliczona.
|
|
 |
możesz mi grozić nawet śmiercią, i tak nie pomoże. nie przestanę czuć tego, co teraz. nie dlatego, że nie chcę... po prostu jesteś moim słońcem. prywatnym promieniem w środku zimy.
|
|
 |
skarbie, pogódź się z tym, że On szuka laski, która bez oporów będzie się z Nim całować na środku chodnika, muskając śmiało Jego delikatny zarost. pragnie tej bez krzty szacunku do samej siebie, która nie znając go zanadto wskoczy Mu pod kołderkę. On nie szuka miłości. On chce piąć się po szczeblach rozkoszy, przeżywać coraz to nowsze orgazmy. rozumiesz?
|
|
|
|