 |
drwij z niego, z jego uczuć. stań się nieobecną i potraktuj tak, jak dawniej zostałaś potraktowana.
|
|
 |
nienawidziłam w nim przede wszystkim tego jakim był pozerem. miałam zawsze tylko tą nadzieję, że uczucie o jakim wciąż mnie zapewniał, jednak istnieje, zupełnie prawdziwe. myliłam się. udawał każdą rzecz, bez wyjątku.
|
|
 |
planowałam zrobić porządki od podstaw. właśnie wtedy zdałam sobie sprawę, że to fundamenty nawaliły, że to miłość do Ciebie wciąż tu zawadza.
|
|
 |
najgorszym błędem jaki popełniłam w życiu wcale nie było zakochanie się w Tobie. najgorszym było pozwolenie Ci na odejście, zwyczajne 'żegnaj', pozostawiające po sobie jedynie szczątki Twojego zapachu i masę wspomnień.
|
|
 |
wysłałam Ci tą pieprzoną walentynkę. otwierałeś ją na moich oczach. wybuchnąłeś śmiechem, rozdzierającym moje serce doszczętnie.
|
|
 |
a wiesz co jest w tym wszystkim najlepsze? mianowicie, że to całe cierpienie, nie zaciera tamtych chwil. wciąż je pamiętamy, dużo dokładniej, niż łzy wylane ubiegłej nocy. i nie ważne ile by minęło czasu - bez względu na wszystko usilnie trzymamy dawne szczęście głęboko w sercu.
|
|
 |
- a gdybym tak nagle odszedł? zostawił Cię zupełnie samą? zniknął od tak, bez słowa? - zapytał mnie któregoś razu. spuściłam wzrok, powstrzymując łzy. - ale nie odejdziesz, prawda? - odpowiedziałam cicho. - nie smuć mordki, mała. jestem. - szepnął, obejmując mnie w talii. zagryzłam wargi, spoglądając mu niepewnie w oczy. ciekawe czy zdawał sobie sprawę z tego, jak uwielbiałam, kiedy tak na mnie mówił.
|
|
 |
nie raz, i nie dwa przechodziły mi przez myśli niechybne plany skończenia ze sobą. zastanawiałeś się kiedyś jakie uczucie mnie od tego odwodziło? obecność, której osoby dawała mi sens do dalszego funkcjonowania? jasne, na pewno nie miałeś w tym żadnego udziału.
|
|
 |
pamiętam dzień w którym go poznałam. dzień w którym wszystkie moje problemy śmiało się uruchomiły i zaczęły mi wszystko niszczyć podstępnie.
|
|
 |
jestem skłonna do kompromisów, no ale wybacz, nie stanę się jakąś wyuzdaną panienką bez krzty szacunku do samej siebie. mam swoje zasady, pamiętaj.
|
|
 |
- będziesz jutro w szkole? - nie będzie mnie przez dłuższy czas. - dlaczego? - poważnie choruję. - ojejku! na co? - na miłość.
|
|
 |
wiesz co nie pozwala mi o Tobie zapomnieć? nadzieja na to, że można jeszcze Ci pomóc. i to, iż właśnie ja mogę tego dokonać.
|
|
|
|