 |
|
zacznę palić, jeśli to ostateczne wyjście w zatrzymaniu smaku jego pocałunków przy sobie. zacznę nałogowo przeklinać, jeśli to uwieczni mi jego maniery językowe. zacznę robić idiotyczne błędy ortograficzne, czy czytać, składając sylaby, dzięki czemu będę wciąż pamiętać wspólne uczenie się polskiego. i będę wspominać, pomimo bólu jaki sobie tym zadaję. chcę wiedzieć, jaka potrafiłam być kiedyś szczęśliwa, nie zważając na skutki jakie to za sobą przyniosło.
|
|
 |
|
to niezrozumiałe odczucie, które doskwierało mi kiedy się uśmiechał. jakby szczęście. radość z tego, że daje mu coś, czego nikt inny mu dać nie może. miłość, zrozumienie. bezgraniczna bliskość.
|
|
 |
|
wiem tylko, że nigdy nie oddałabym milionów za Twój powrót, pocałunek czy chociażby uśmiech. nie kupiłabym Cię za żadną kasę, mając w poważaniu fakt, że po pierwsze: to głupie; po drugie: miłość nie ma ceny, jak ser żółty, najnowsze bmw, czy mieszkanie. miłości się nie kupuje - miłość się zdobywa.
|
|
 |
|
leżałam z głową na Jego klatce piersiowej wsłuchując się w uderzenia bicia Jego serca. łaskotałam go delikatnie po brzuchu. - boję się tego wszystkiego. - szepnęłam niepewnie, odwracając się ku niemu. - czyli czego się boisz? - zapytał, plącząc dłoń w moich włosach. - siebie. ciebie. nas. uczucia, które jest między nami. tego jak bardzo Ci ufam. jak się już zdążyłam przywiązać. - wymieniałam kolejno. podniósł się i usiadł, biorąc mnie mocniej w ramiona, posadził sobie na kolanach. przytulił głowę do mojej piersi. - kocham Cię, skarbie. kocham nad życie. - wyznał. w jednej chwili jakiś obcy ciężar spadł mi z serca. kochał mnie, i nic, i nikt, nie miało na to wpływu. kochał. nie musiałam się martwić.
|
|
 |
|
kiedy chodzę totalnie roztrzęsiona, zdenerwowana, i potrafię zjechać każdego za byle drobnostkę, przydałbyś mi się. szczególnie Twój uspokajający oddech, który sprawiał, że zapominałam o wszystkich zmartwieniach. Twój cichy głos szepczący, że jesteś i będziesz bez względu na wszystko.
|
|
 |
|
wytłumacz mi jak to jest. mimo tylu sprzeczek, kłótni, wzruszeń i lamentu jesteśmy ze sobą. jesteśmy, mimo tego, że na naszej wspólnej drodze non stop czyhają nieszczęścia. kochamy się, a to chyba zwycięża wszystko. / pozornie.
|
|
 |
|
idiotycznym dla mnie jest, kiedy nagle przed walentynkami widzę tyle par. par, które tworzą osoby, do niedawna będące sobie jeszcze zupełnie obce. przyjdzie czternasty lutego, wręczą sobie słitaśne prezenty, wyznają miłość. minie kilka dni, a całe uczucie - od tak, ulotni się.
|
|
 |
|
w chuj , tusz rozmazany , kartkówka z biologi pójdzie się jebac , a ty jak zwykle zadowolony . brak mi słów.
|
|
 |
|
Ja się domagam dnia szatynki, singla, fotografa, gadu-gadu i dnia moblowiczek. bo kurwa, co to ma być za dzień zakochanych? to jest pogwałcenie singli. / maniia
|
|
|
|