 |
|
Mam zmienić się na lepsze, może zrobię to pojutrze
|
|
 |
|
Są dni, że wracam najebany o szóstej rano Miejskim autobusem, myślę o życiu, które mi dano
|
|
 |
|
Ty masz to co pozwala zostawić w tyle Całą resztę świata, wszystkie niepotrzebne rzeczy
|
|
 |
|
Wiem, mam trudny charakter, żałuję tego
|
|
 |
|
Zastanów się nad sobą Czemu wychodzę z domu kiedy robi się chujowo
|
|
 |
|
Potrzebuję to wiedzieć, że mam czekać na ciebie
|
|
 |
|
Wiesz, że chcę cię czymś kusić I ja wiem, że znów się odwrócisz i tak
|
|
 |
|
I w moim innym świecie jesteśmy blisko Ale tu bałem się, że mi pozwolisz spieprzyć wszystko
|
|
 |
|
trudno stłumić żar ust, gdy w głowie szumi od wódki.
|
|
 |
|
Nie pytając księżyca ten ostatni raz Dzisiaj na zgliszczach życia i niech kończy się świat
|
|
 |
|
Zrób to z muzyką na ich oczach, zabij wstyd. Zabij bit, zabij lokal, dopóki tynk nie odpadnie ze ścian, dopóki świt nie dopadnie nas, tańcz, pokaż!
|
|
 |
|
Najgorzej jest wieczorem, kiedy kładziesz się na łóżku i masz iść spać. Wtedy, gdy leżysz i nie czujesz nic, prócz tej cholernej pustki. Godziny patrzenia się w sufit. Łzy na policzkach, których już nawet nie wycierasz, bo nie jesteś w stanie, spokojnie płyną po Twoim policzku opadając delikatnie na pościel. Chcesz zasnąć, nie możesz. Nie potrafisz zamknąć tych skurwiałych powiek i przestać myśleć.. przestać myśleć o jego osobie choć na chwilę. Z Twoich oczu dalej uwalniają się słone łzy. To dziwne uczucie w klatce piersiowej, ciężkie oddechy i ból, który jest w Tobie co noc i nie możesz nic z tym zrobić. Przypomina Ci się jego oddech, choć tego nie chcesz, widzisz w swoich łzach jego źrenice i dłonie, których zawsze było Ci mało. Nagle wszystko ustaje, jakby świat się zatrzymał. Podnosisz się i nie widzisz już nic. Zadajesz sobie pytania gdzie on jest, co robi.. Chowasz swoją smutną twarz w dłoniach i słyszysz setki drażniących Cię myśli krzyczących: JEGO JUŻ NIE MA .
|
|
|
|