 |
nikt nam nie ukradnie szczęścia, naszych marzeń./płomień 81
|
|
 |
dotknij Go suko, a zrobię z tobą to co Tusk z Polską . / bansuujsuko
|
|
 |
bo ja nie będę jarać, ćpać i chlać, żeby być dla niego zajebistą.||fucking.lover
|
|
 |
miłość - wyprodukowano w Chinach , trwałość do trzech miesięcy . [ dzyndzel ]
|
|
 |
' jesteś tylko jeden , dzięki Tobie sie uśmiecham .||lormin
|
|
 |
|
uwielbiam luźne spodnie, trampki, rap, miętowe winterfresh, dzikie pocałunki, nieprzyzwoite zachowanie, przekleństwa . no i gdzie mi tu wyjeżdżasz z "księżniczką" ? proszę cię, pomyśl .
|
|
 |
-Proszę pani , a co zrobić jeśli komuś wychodzi pała ? -Kupić większe spodnie. [ jachcenajamaice ]
|
|
 |
Koło czwartej nad ranem. Usiadła przy grobie brata, odpaliła papierosa i parząc sobie palce zapaliła znicz. Zaczęła nucić coś pod nosem. 'Pamiętasz?' Ciche pytanie i łzy w oczach. 'Zawsze przy tej piosence brałeś mnie do tańca.' Starła szybko łzę z policzka. 'Nie. Nie płaczę. Obiecałam Ci przecież.' Szepnęła łamiącym się głosem i znów przejechała dłonią po twarzy. 'Nie. Właściwie to płaczę.' Powiedziała ostatkiem sił i łzy trysnęły z jej oczu. 'Płaczę, bo przytłacza mnie myśl, że ze mną nie zatańczysz, że nie przytulisz mnie, kiedy będę tego potrzebować, że nie sprawdzisz mojego nowego chłopaka. Ten ból tak cholernie rani wnętrze całej mnie. Nie wiem co robić. Wciąż mam wrażenie, że wyszedłeś tylko do sklepu.' Zatruła płuca dymem. 'Ej, tam. U góry.' Spojrzała w niebo i bezskutecznie starała się utrzymać normalny ton głosu. 'Zwróć mi go. Nigdy o nic Cię nie prosiłam, ale dziś...Zwróć mi brata.' Jej cichy szept wplótł się w wiatr. [just_love.]
|
|
 |
- Czy masz mnie za debila, któremu trzeba wszystko dwa razy powtarzać ? - Nie. Nie. [ misspandora ]
|
|
 |
codziennie robisz mi hardkorową rozjebkę w bani. [ slonbogiem ]
|
|
 |
prosiłam, błagałam by skończył. krzyczałam, robiłam mu wyrzuty. waliłam w niego pięściami, rzucałam wszystkimi możliwymi przedmiotami. płakałam, wychodziłam z siebie. a on? postawił mi ultimatum: rzuca to wracam, nie wracam nadal w tym siedzi. i gdy siedziałam na szpitalnym korytarzu zalana łzami dotarła do mnie pewna rzecz. weszłam do sali. 'kochasz mnie czy je?' - spytałam. 'przecież wiesz' - wyszeptał opadnięty z sił. 'to znaczy że jak wyjdziesz rzucasz to cholerstwo, a ja nie wracam. przepraszam'. [szyszuniaa]
|
|
|
|