| 
                                                                            
                                                                                            
                                                
                                                
                                                                                                                            
                                            
                                        
                                        
                                                                                        
                                                
                                                    
                    
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | motywuję swoich ludzi, chociaż wielu się pogrąża. pierwszy szlug, pierwszy skręt, gwałt i niechciana ciąża. |  |  
             
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | daj papierosa, nie marudź. usiądę ci na kolanach, policzę pieprzyki na twarzy i szyi. to nic, że znam ich liczbę tak doskonale. |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | spojrzała na niego i szeptem powiedziała "kocham cię", miała nadzieję, że nie usłyszy. on odwrócił się przytulił ją mocno i powiedział "ja ciebie też". |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | powietrze ma chemiczny smak, leczę strach oddechem z twoich ust, zaciągam się kolejny raz i trzymam tak w płucach zapach twój. |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | rzuć wszystko, pieprz odległość i chodź mnie przytul. |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | kłócili się, było ich słychać w całym bloku. nie byli parą. uderzyła go w ramię, tak mocno, że aż się cofnął, ale odzyskał równowagę i podszedł bliżej niej. cholerne 1,90 cm krzyczało coś do niej powodując, że wściekłość wciąż rosła. odwróciła się łapiąc za włosy. - czy ty w ogóle siebie słyszysz?! nawet nie jesteśmy parą, a robisz mi afery o jakiegoś gościa z pracy! ogarnij się w końcu! - zabrakło jej tchu. wyprostował się, ścisnął dłonie w pięści i czekał. - i co? mam cię może jeszcze przeprosić?! podparła się pod boki. widziała jego żyły na szyi, słyszała, jak głośno oddycha, a jego oczy zdawały się mówić, że ma ochotę coś rozjebać. jednak on odwrócił się na pięcie i skierował ku drzwiom pokoju. był już w kuchni, kiedy krzyknęła najgłośniej, jak mogła. - kocham cię! no kocham cię, do jasnej cholery! wrócił się. spojrzała na niego przepraszającymi oczyma. - kocham, no - szepnęła bardziej do siebie. podszedł do niej i z całej siły przytulił ją do piersi. |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | kocham cię. przebijesz to? |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | - dlaczego masz tak dużo jego zdjęć? - są śliczne. - i tylko dlatego ich nie usuniesz? - tylko? nie, nie tylko. jeszcze serce nie pozwala. |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | i tu siedemnasta litera polskiego alfabetu wcale nie oznacza miłości, czy twojego imienia. tu oznacza melanżowanie. nic więcej. |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | pewnie w tej chwili 857346 ludzi na świecie, ucieka przed czymś, panicznie się tego bojąc. 747456 ludzi, płacze przez wspomnienia. 388948 jest chora na miłość. a ja, wyłożyłam nogi na biurko, zapaliłam papierosa i na wszystko mam wyjebane. |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | - należy mi się 50 złoty od ciebie. - za co? - za mój zajebisty tusz, który spłynął wraz ze łzami i na tonę chusteczek. |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | dziś piję za ciebie: za twoją obojętność, ból zadawany każdego dnia, ten cholernie uwodzicielski uśmiech i nic nie znaczące spojrzenia. twoje zdrowie. |  |  |  |