 |
( 1 )Szła londynska ulica nie zwracajac najmniejsze uwagi na desz.Przeciez zawsze padało.Łzy skapywaly po jej policzkach ale nie przejmowałaby sie tym nawet wtedy, gdyby nie znikały w padajacym deszczu.Nie za bardzo wiedziała dokad tak wlasciwie idzie,zreszta było jej wszystko jedno.Nogi same zaprowadzily ja do jakiejs odludnej uliczki w ktora weszla bez najmniejszego zastanowienia.Nagle wpadła na jakiegos mezczyzne.Odskoczyli od siebie jednak gdy ich oczy sie spotkały oboje staneli jak sparalizowani.Jego oczy były ciemnobrazowe,tak cudownie inne od tych przez ktore tak bardzo płakała.Stała tak w bezruchu wpatrujac sie w te dajace dziwna ulgę tęczówki,a ich wlasciciel takze sie nie ruszał.Stali tak i stali,a czas zatrzymał sie specjalnie dla nich.Jej łzy płynęły coraz wolniej,az w koncu całkowicie ustały.Podeszła powoli do jej nieoczekiwanego pocieszyciela i z lekkim wahaniem połozyła głowe na jego ramieniu.On delikatnie objął ją w pasie i stali tak przytuleni nadal w bezruchu.[...]
|
|
 |
Potrafie gotowac i to całkiem niezle. Potrafie prac, sprzatac i prasowac, jak niejedna kobieta. Potrafie dobrze jezdzic samochodem,znam sie troche na elektronice , umiem prowadzic rachunki. Potrafie byc niezalezna finansowo. Potrafie korzystac z bankomatow, i zatankowac woz , potrafie tez byc zaskakujaca w łozku. Ale co z tego skoro sercem juz nie umiem sie posługiwac...
|
|
 |
Odkad pamietam na połce w moim pokoju lezalo zawsze mnostwo płyt. A nagle dotarło do mnie, ze ich juz nie ma.Szukałam tych płyt, szukałam i szukałam i nigdzie ich nie było. I nagle przypomnialam sobie. Przeciez to były Twoje płyty i zabrałes je razem z moim sercem, marzeniami i usmiechem kiedy odchodziłes.
|
|
 |
Nie rozumiem dlaczego teraz nagle chcesz podeptac to ,co jest miedzy nami. Jak mozesz niszczyc cos, co tak długo i bolesnie sam pomagałes budowac?!
|
|
 |
-a miłosc??? -nic takiego, to tylko kilka liter .
|
|
 |
Zabrałes moim marzeniom kolorow. Przez Ciebie potrafie marzyc juz tylko o czarnej kawie, białych papierosach bez filtra i tej nieprzeknionej czerni nocy, w ktorej nie widac łez płynacych po moich policzkach.
|
|
 |
Ostatni raz powiedziałes mi , ze kochasz dokładnie 2 marca. Ile dni temu to było? - cholernie pustych 60 dni .A ile to godzin? - 1440 ciagnace sie w nieskonczoniosc godziny . Ile to moze byc sekund? Nie wiem, kurwa nie wiem ! Wiem tylko, ze zdecydowanie zbyt wiele!..
|
|
 |
Juz nie nasuwasz mi na mysl tych samych skojarzen. Teraz jestes czyms zimnym, martwym lub niedokonca materialnym.W najlepszym wypadku szkłem lub stala. I całą tablicą Mendelejewa.Tak.Pierwiastki chemiczne . Atomy. Niby cały ogół jest z nich zbudowany,jednak gołym okiem nie widac ich struktury. A Ty nie dołączyłes mi do siebie mikroskopu.Składasz sie na cały moj ogół, ale co z tego, skoro nie moge zobaczyc prawdziwgo,ludzkiego,mojego Ciebie.?
|
|
 |
Czuje sie jak jakis pieprzony tester.Kto tylko chce zużywa troche , a jak cos nie przypasuje , olewa mne i idzie dalej.
|
|
 |
I nawet nie probujcie mi dzis mówic, ze bedzie dobrze. Bo huja prawda. Juz nigdy nie bedzie tak do konca dobrze.
|
|
 |
I to jest ten moment. Wszystko popada w nicosc. Ptaki juz nie spiewaja tak radosnie, jedzenie nie smakuje tak wyraziscie, mezczyzni nie sa tak przystojni i wszystko, co było kiedys wazne i pewne,znika, a Ty niezgrabnie wycierasz smugi ze swego smutnego odbicia w lusterku.
|
|
|
|