 |
|
Jesteś beznadziejny, zero, taka podłogowa szmata , Kolejny czuje niemoc jeszcze ta chujowa praca .
|
|
 |
|
Zamknij dziób głupia szmato, co ty takiego robisz !? Umiesz klapać jadaczką, foha kolejnego stroisz .
|
|
 |
|
żaden z Ciebie mężczyzna, w końcu sobie to uświadom, pizda! Jesteś żenadą, wracaj tam gdzie twoje stado !
|
|
 |
|
Każdy dzień , rodzi w nich nowy ból.. Setki niechcianych słów, tych odegranych ról, ten ból .
|
|
 |
|
Ona leży na ziemi, płacze, zalała się łzami On wierzy że się nie zmieni raczej, poniżała za nic
|
|
 |
|
Nie wytrzymał już ponieważ, przekroczyła granice W serce wbiła nóż, pieść uderzyła w policzek .
|
|
 |
|
W jego stronę leci talerz, atakuje go pięściami Na ustach toczy piane, pruje skórę paznokciami .
|
|
 |
|
Ona widzi we mnie wroga, podłym gestem rani! Ja tak bardzo ją kocham, przecież nie jestem ze stali!
|
|
 |
|
Ona rzuca się w ramiona, zdejmuje jego spodnie Cała płonie, rozpalona, siada na niego wygodnie
|
|
 |
|
Siema słońce, nosisz bardzo modne szpilki Oto głodne, psotne, bardzo głodne wilki .
|
|
 |
|
a w domu twoja panna czeka, myśli kiedy wrócisz myśli: „jak się dobrze bawi, niech sobie siedzi u kumpli’’
|
|
 |
|
czasem grzesząc niszcząc siebie, niszczysz uczucia swych bliskich są niby kobiety, lecz to nastoletnie dziwki
|
|
|
|