 |
Wybacz, przyjaciółmi, to ja nie potrafię się dzielić.
|
|
 |
Mówią "nadzieja to głupców matka", ale ponoć umiera ostatnia.
|
|
 |
Czasami mam tego wszystkiego dość. Nie jestem taka silna jak mi się zdawało. Mam wtedy ochotę odciąć się od szkoły, domu, od tych wszystkich ludzi, którzy mają mnie w dupie. Mam ochotę gdzieś uciec, gdzieś daleko, żeby nikt mnie znalazł.
|
|
 |
Pomyśl, pierwsze kroki, poczujesz ból upadku,
przyzwyczaj się bo będzie w chuj upadków.
Poznasz smak słów składanych na odpierdol,
obietnic, które w godzinach rannych bledną.
|
|
 |
Za rap oddam życie, za muzykę nieśmiertelność.
|
|
 |
i wszyscy powtarzają "takie jest życie" i nikt nie pamięta, że życie jest takie, jakie sami zbudujemy.
|
|
 |
Co mam Ci powiedzieć? w życiu jest etapów kilka
I albo jesteś w chuj wysoko albo masz przypał, wiesz?
|
|
 |
siedzę cicho bo widocznie czasem tak lubię
|
|
 |
dopóki jesteś tu ze mną, to miejsce coś znaczy.
|
|
 |
uderzenia bitu są dla mnie jak bicie serca ♥
|
|
 |
Zapytał mnie wczoraj, czy wierzę w bajki. "W bajki?" wydukałam zdziwiona. "Wierzysz w to, że zrobiłem to ciasto?" mruknął, po czym złapał mnie za rękę, bo właśnie zbieraliśmy się do wyjścia. Temat był skończony, ja pokręciłam głową, może trochę pochopnie, bo jak mogę nie wierzyć? Pamiętasz dzieciństwo? Pamiętasz ten brak przewidywania, kiedy za każdym razem zastanawiałeś się nad końcem historii, tak jakby nie był oczywisty? Pamiętasz tamte miłości na stronicach? Pamiętasz całą toksyczność wokół głównych bohaterów, ich walkę i to, że wszystko wydawało Ci się takie piękne, mimo złej macochy czy innej hieny, dobierającej się do cudzego szczęścia? Bo ja pamiętam. Teraz, czując coś dziwnego w środku... jak mam nie wierzyć w bajki, kiedy przeżywam jedną z nich?
|
|
 |
Pół godziny po tym, jak miałam już wrócić, w końcu odezwała się mama z pytaniem kiedy będę. - Zaraz się zbieram - mruknęłam, rozłączając się. - Nie - usłyszałam, czując dłonie mocniej zaciskające się na moich żebrach. - Muszę iść, mówię Ci to od godziny. - Uśmiechnął się cwaniacko. - Słyszę i już mówiłem, że puszczę Cię najwyżej jutro. - Muszę... - zaczęłam, kiedy zamknął mi usta pocałunkiem. Delikatnie wbiłam Mu palce w żebra i pospiesznie opuściłam łóżko, gdy na sekundę rozluźnił uścisk. - Nie bawię się tak - oznajmił, znajdując się przy mnie od razu i przyciskając do siebie. - Jak mnie nie puścisz teraz to nie wrócę - zaszantażowałam w końcu ze śmiechem. - Wrócisz...
|
|
|
|