 |
Wygadanej zabrakło słów. Pogubiła się sama w sobie, nie rozumie, co do siebie mówi. Nie widzi się ze sobą, ani z nikim innym. Także się nie widuje. Albo widuje, ale nie widzi. Nie pozwala patrzeć. Nie pozwala dmuchać, ruszać, rozdrapywać i ciągnąć. Chce niechcąc, nie potrafi się określić, robi wszystko to, czego najbardziej nie lubi w innych ludziach. Miota się pomiędzy wrzątkiem a śniegiem i nie potrafi określić, co bardziej ją parzy. Nie mówi. Rozgryza słowa. Wypluwa. Za gorzkie. Nie myśli. Nie umie.
|
|
 |
to tylko kolejny zwykły dzień, jeden z wielu, które jeszcze przede mną. zastanawiam się czy spełnię swoje cele i aspiracje, czy od jutra zacznę ćwiczyć tak jak sobie obiecałam, czy kolejny dzień spędzę na leżeniu i czytaniu ulubionych książek. kolejna noc nastaje, a ja tracę poczucie czasu, nie mam pojęcia kiedy skończyła się poprzednia, a dane mi jest witać się z kolejną. spoglądam w lustro oczami ciężkimi od wrażeń tego dnia. widzę dziewczynę, która wczoraj była w stanie wnieść do swego życia choć trochę uśmiechu, a teraz płacze. jezu ja naprawdę płaczę? co się ze mną stało, przecież pogodziłam się z tym, że ciebie tutaj nie ma. umieram? może to tylko sen? może jestem jakimś wymysłem czyjejś chorej wyobraźni? dotykam dłonią klatki piersiowej i nie czuję nic. gdzie moje serce? gdzie ono kurwa jest?! dlaczego mi go nie oddałeś, przecież mówiłeś, że nie jest ci już potrzebne? oddałam ci je, a teraz umieram sama nie czując nic. już wiesz gdzie popełniłam największy błąd? / irrnormal
|
|
 |
Zakryj twarz dłońmi i powiedz czy wciąż chcesz dzielić ze mną dni. Idzie wspaniały lepszy czas, lecz dla mnie, nie dla Ciebie. Musisz zastanowić się czy pobudka przy moim boku jest tym czego pragniesz. Widzisz gwiazdy, słońce, bezchmurne niebo. Wychodzisz w pogodny dzień i podziwiasz śpiew ptaków, który wydobywa się z pobliskiego lasu, słyszysz wszystko, najmniejszy szelest liści po których bezkarnie depczesz, szum rzeki, warkot samolotu przelatującego nad Twoim domem. Każdego dnia stajesz po środku świata i wsłuchujesz się. Tylko mnie nie słyszysz, a ja powoli wypluwam płuca. Krzyczę ciszą ile tylko mam sił. Krzyczę i nic. Nie słyszysz mnie, jesteś głuchy na moje wołanie, a ja potrzebowałam tylko Twojego spojrzenia, na które teraz jest już za późno. / irrnormal
|
|
 |
"Nie lubię Cię takiej. Patrzysz na wszystkich dookoła, prosząc o pomoc. Twoje oczy nagle straciły blask i są takie smutne, jak nigdy. Gdy każdy na Ciebie patrzy w takim stanie to od razu marnieje. Nie zauważyłaś, że nawet my tyle się już nie śmiejemy? Proszę Cię, uwierz wreszcie w siebie i uśmiechnij się, bo nie mogę patrzeć jak cierpisz."
|
|
 |
Weszłam do domu i zrobiłam to samo, co dwa lata temu było dla mnie codziennością. Rzuciłam plecak w kąt, puściłam głośno muzykę i każdy z moich sąsiadów mógł usłyszeć moją rozpacz. Poczułam się tak strasznie, jak kiedyś. Bezradna, zmęczona życiem i przestraszona tym, co siedzi w mojej głowie. Nie daję rady żyć z obojętnością, bezradnością i samotnością razem, ten ból za bardzo mnie przygniata. Myślałam, że mam to za sobą, a jeszcze tyle mnie czeka.
|
|
 |
Nie pocieszajcie mnie, proszę. Wiem, że chcecie dobrze, ale nie mogę już tego słuchać. On nie jest idiotą, palantem, czy głupcem, jak go dzisiaj określałyście. Jest zwykłym facetem, który zdecydował w nic się nie wiązać, zlać temat. Przecież, kto by chciał żyć z dziwadłem, rozchwianą emocjonalnie dziewczyną, no powiedzcie? Zrobiłybyście tak samo, jak on.
|
|
 |
Nigdy tak bardzo nie potrzebowałam, jak dziś. Chciałam usłyszeć parę dobrych słów od Ciebie, nic więcej. Nawet dla Ciebie jestem beznadziejnym, niewartościowym człowiekiem.
|
|
 |
Jednego dnia czujesz się szczęśliwa, bo przecież co u Ciebie złego może się stać? Przeliczyłam się, jak zwykle za dużo sobie wyobrażałam i wyszło, jak wyszło, czyli nic. Nienawidzę w sobie tego, że nakręcam się na happy end, a kończy się dramatem.
|
|
 |
Jutro kolejny, szary dzień do przeżycia. Byleby wstać do siódmej piętnaście, umyć się, ubrać, wypić dwa łyki herbaty i wyjść z domu przed siódmą pięćdziesiąt. Następnie wysiedzieć sześć godzin w kręgu szczęśliwych ludzi. Jako jedyna będę musiała siedzieć z przyklejonym sztucznym uśmiechem, powstrzymywać się od jakichkolwiek uniesień emocjonalnych i unikać pytania "co się stało?" Nie mam sił na rozmowy, spojrzenia, a nawet spędzania czasu z innymi ludźmi. Mam ochotę zostać sama ze swoją samotnością, ostatnio tylko z nią potrafię się najlepiej porozumieć.
|
|
 |
Najlepiej nie mów nic, bo nie wiesz, jak to jest, gdy wszystko sypie się na raz. Odpuść sobie "będzie dobrze", które jakoś zawsze mnie trzymało na nogach, ale nie tym razem. Nie mogę patrzeć na to szczęście, które mnie nie dotyczy i nie jestem jego częścią. Przywykłam, że jestem na gorsze dni, gdy nie ma nikogo bliższego w pobliżu. Boli jak skurwysyn, ale nie zamierzam tym razem wybuchnąć i okazać się tą najgorszą. Będę milczała tak długo, aż będzie trzeba. Koniec z lataniem za ludźmi, których gówno interesujesz, czas być pierdolonym egoistą.
|
|
 |
Każdy kogoś ma, każdy może porozmawiać co mu leży na sercu, tylko ja odrzucam ludzi, udaję, że nic mi nie jest, a gdy już nie mogę wytrzymać i łzy same lecą po polikach, krzyczę na wszystkich, każę im odejść, bo tak jest łatwiej, bo tak jest bezpieczniej. Ta samotność jest lepsza, jej nie muszę się tłumaczyć, rozumie mnie bez słów i tak po prostu siedzi ze mną, czasem z butelką wódki i paczką fajek, ale słucha mojego szlochu, przekleństw na świat. Jeszcze nigdy mnie nie zawiodła, bo nigdy mnie nie opuściła. A w tych ciężkich chwilach, szybko nie odejdzie, rozumie mój ból i wie czego mi potrzeba. Opieki, bezpieczeństwa, a nie słów: a nie mówiłam, że tak będzie lub nie martw się, będzie dobrze. / nutlla
|
|
 |
Nie mam nic do stracenia, tylko do zyskania, więc dlaczego tak strasznie się boję zmian?
|
|
|
|