 |
uwielbiam Jego obecność, niczym dziecko zimę. uwielbiam Jego dotyk, który jest dla mnie jak lodowaty, zimowy puch na przełomie grudnia i stycznia dla tych krasnali w kolorowych kurtkach biegających po podwórku rzucając się śnieżkami. uwielbiam jak Jego oddech owiewa mi twarz, a policzki, niczym od mroźnego powietrza, rumienią się.
|
|
 |
Ciężki charakter? wiem, mam z natury, ale chcę wierzyć w słońce - nie chcę już wierzyć w chmury
|
|
 |
|
Swoich się nie rani, swoim się pomaga.
|
|
 |
pocałowałabym Cię w usta by poczuć smak życia.
|
|
 |
każda łza która spłynęła po moim policzku czegoś mnie nauczyła, każda życiowa porażka mnie wzmocniła
|
|
 |
a miało być tak pięknie, miało nie wiać w oczy nam i ociekać szczęściem!
|
|
 |
tu życie tnie marzenia z precyzją jak chirurg,
jeden krok do przodu, dwa kroki do tyłu
|
|
 |
nienawidzę samotnych jesiennych spacerów, siedzenia wieczorami pod kocem z kubkiem herbaty i książką opowiadającą o miłości, której tak dotkliwie mi brakuje, muzyki w tle, która pozostawia mi każdym brzmieniem kolejne rysy na sercu, razem układające się w imię, które boli mnie do dziś. nienawidzę liści spadających z drzew, tuż za oknem i pustki, kiedy uświadamiam sobie, że to wszystko zaczęło się, i skończyło tamtej jesieni, kiedy bezmyślnie wyjęłam z piersi serce lokując je w Jego gorącej dłoni.
|
|
 |
a cały Twój potencjał zniknie w wiecznych pretensjach
|
|
 |
nadal pierdolę pop i wkurwia mnie emo
|
|
 |
może gdzieś spotkasz sierpniowym wieczorem kogoś, kto historię tych ulic Ci opowie i pokochasz je mocno, potem sam je poznasz na nocnych spacerach, tych do wschodu słońca
|
|
|
|