 |
Mijamy się, oceniamy nawzajem,
nikt nie jest ideałem i każdy odstaje,
patrzę na Ciebie, Ty na mnie, taki instynkt,
codziennie walczę, trudno się tego wyzbyć,
wszyscy mamy to samo, choć czego innego chcemy,
podcinając wspólną gałąź - spadniemy.
|
|
 |
i pamiętaj, by mieć sumienie czystsze od spodni,
miej blask czystych dłoni, nawet brudnych pracą,
|
|
 |
Ludzie się karmią tym co Ci nie wyszło
I smucą tym co Ci się udało
Zauważyłeś?
Te twarze na które już nie możesz patrzeć
Zawinąłbyś się od tego gdzieś daleko
Przynajmniej na chwilę, ale to jest życie
Nie zerwiesz się, nie na długo
Musisz inaczej szukać przed tym syfem schronienia.
|
|
 |
Zaciśnij zęby, sam niczego nie zmienisz
Uśmiechnij się, ręce schowaj do kieszeni.
|
|
 |
Podjąć ryzyko, zapomnieć o pechu
Pierdolnąć drzwiami, stamtąd się wynieść
Uciec duszą, chociaż bez grosza przy niej.
|
|
 |
Mdły jest sok i miąższ strutego owocu.
|
|
 |
Uciekasz, bierzesz rozbieg, skaczesz ze skały
Modlisz się w duchu by anioły Cię złapały.
|
|
 |
Optymizm kontra wszystkie złe myśli.
|
|
 |
Chodź, namieszam Ci w życiu.
|
|
 |
Tylko muzyka mnie jeszcze nie opuściła.
|
|
 |
A ona siedziała nieruchomo wpatrzona w jego błękitne oczy. Nie chciała nic mówić, wiedziała, że teraz potrzebna jest im chwila ciszy. Siedzieli więc tak w milczeniu zdając sobie sprawę z tego, że gdyby nie mieli siebie, nie mieliby nic.
|
|
 |
zawsze będziesz miał to coś, czego nie ma nikt inny.
|
|
|
|