 |
|
mówią , że będzie dobrze , bo to nie ich problem .
|
|
 |
to tutaj zapaliłam pierwszego papierosa i zasmakowałam wódki. tutaj przeżyłam swoją pierwszą miłość. tutaj zaufałam ludziom, a później się zawiodłam. tutaj mam miejsce, w którym mogę się wypłakać. tutaj jest dom, który daje Mi bezpieczeństwo. tutaj pierwszy raz zgubiłam wiarę w siebie. tutaj cierpiałam, aż brakowało Mi łez, by się wypowiedzieć. tutaj pierwszy raz wewnętrznie umarłam. i mimo wszystko nie zostawię tego miasta, tylko dlatego, że cierpię, bo zwykły skurwysyn miał czelność zniszczyć Mi życie. [yezoo]
|
|
 |
byliśmy jak małe dzieci, wsiadłam do wózka tuż obok proszku do prania i kartonu mleka, a on biegał, jak pojebany po całym hipermarkercie pchając wózek, byliśmy szczęsliwi, dobrze czuliśmy się w swoim towarzystwie. grincher
|
|
 |
byłam z mamą na zakupach. chodziłyśmy po galeriach, plotkując, popijając kawę i dobrze się bawiąc. nagle w torbie usłyszałam dźwięk telefonu. oglądając kolejną już bluzkę - odebrałam. ' no słucham Cię? ' - powiedziałam na powitanie do kumpla, który dzwonił. 'znowu to zrobił' - powiedział cichym głosem kumpel. nagle uśmiech zszedł mi z twarzy, a do oczu podeszły łzy. 'co się stało,dziecko?'-podbiegła do mnie zszokowana mama. 'ja muszę.. muszę do szpitala, On znowu.. mamo, nie daję już rady' - rozpłakałam się dając Jej do ręki torby z zakupami, i biegnąc w kierunku wyjścia by jak najszybciej złapać taksówkę. mama patrzyła na mnie z żalem w oczach - zapewne też z pewnym zawodem - bo przecież Jej ukochana córka tak bardzo wyniszcza się przy pieprzonym ćpunie. / veriolla
|
|
 |
brakuje mi tylko denerwowania Cię - gdy tak słodko się złościłeś i marszczyłeś czoło ironicznie mi odpowiadając - ale tylko tak troszeczkę. / veriolla
|
|
 |
-Ale kochałaś go ? - Ja no co Ty , coś Ci się chyba pomyliło. Ja ... ja tylko go lubiłam.Lubiłam jego oczy przypominające niebieski bezkres oceanu i mogłabym wpatrywać się w nie do końca swojego życia.Lubiłam jego uśmiech cholernie szczery choć często sarkastyczny ,przechodzący nutką cynizmu i denerwujący. O tak często się śmiał a gdy sytuacja była kompletnie nie odpowiednia potrafił robić to jeszcze głośniej i zawsze miał wtedy gdzieś zdanie innych.Lubiłam jego umięśnione ciało,czułam się przy nim tak dobrze,tak bezpiecznie.Ale chyba najbardziej lubiłam tą jego życiową postawę , na totalnym luzie , olewce,był mistrzem krzywych akcji i brawurowych sytuacji i nie wiem jak to robił ale wszystko zawsze wychodziło mu za pierwszym razem.I wiesz chyba uzależniłam się od całej tej jego persony ale nie , nie kochałam go.... a przynajmniej nigdy nie powiedziałam tego na głos / nacpanaaa
|
|
 |
-Ale kochałaś go ? - Ja no co Ty , coś Ci się chyba pomyliło. Ja ... ja tylko go lubiłam.Lubiłam jego oczy przypominające niebieski bezkres oceanu i mogłabym wpatrywać się w nie do końca swojego życia.Lubiłam jego uśmiech cholernie szczery choć często sarkastyczny ,przechodzący nutką cynizmu i denerwujący. O tak często się śmiał a gdy sytuacja była kompletnie nie odpowiednia potrafił robić to jeszcze głośniej i zawsze miał wtedy gdzieś zdanie innych.Lubiłam jego umięśnione ciało,czułam się przy nim tak dobrze,tak bezpiecznie.Ale chyba najbardziej lubiłam tą jego życiową postawę , na totalnym luzie , olewce,był mistrzem krzywych akcji i brawurowych sytuacji i nie wiem jak to robił ale wszystko zawsze wychodziło mu za pierwszym razem.I wiesz chyba uzależniłam się od całej tej jego persony ale nie , nie kochałam go.... a przynajmniej nigdy nie powiedziałam tego na głos / nacpanaaa
|
|
 |
-jesteśmy.-powiedział przekręcając kluczyki w stacyjce auta.-chodź-dodał opuszczając samochód. niepewnie nacisnęłam klamkę powoli wychodząc.-to tutaj przesiaduję każdą noc, gdy dzwonisz i pytasz gdzie jestem. to tutaj zbudowałem sobie ławkę, na której codziennie szukam sensu życia. tutaj mam przyjaciela, który w ciszy i skupieniu potrafi Mnie wysłuchać.-przerwał nagle, a pustkę w Jego monologu uzupełnił szelest chłodnego wiatru.- tu mogę tylko pokłócić się samym z sobą. ponarzekać, a później nazwać siebie skurwysynem. tu potrafię obrócić połówkę samemu i spalić całą paczkę fajek. tu mogę wszystko, bo wiem, że jeśli zginę to właśnie tutaj już zostanę. - zrobił kilka kroków do przodu rozpościerając na bok liście drzew. księżyc rozświetlił obraz, który znajdował się przed Nami. byliśmy na cmentarzu. [ yezoo ]
|
|
 |
Idę na balkon, w ręku szlug, telefon w drugiej, i napisałbym do Ciebie, ale jakoś brakuje słów, zadzwoniłbym do Ciebie, ale wiem, że tego nie chcesz, wybełkotał, że Cię kocham, tu jest źle i serio tęsknię. / Bonson.
|
|
|
|