|
Wszystko, co muszę zrobić to wypłukać wstyd z pękniętych ust, sińce spod kolan zamalować błękitem czystego nieba, odetchnąć. Odetchnąć. Nie umiem już pisać, słowa wymykają mi się bezwstydnie, sen układa moje powieki do snu, nuci mu kołysanki Twoim głosem.
To ta pora.
|
|
|
Myślę, że wystarczy. Że spadło wystarczająco dużo deszczu, że minęło sporo pór roku, że radość życia nie uszła ze mnie całkowicie, a wręcz przeciwnie - ma właśnie szansę znaleźć się w szczytowej formie. Moje plany nie legną w gruzach, zapaliłam ponownie chyba już nieśmiertelną pochodnię w sobie samej, która zniszczyła ciemność i uśpiła mój niepokój. Mój duch krzyczał, ale moje dłonie były bezwładne wobec ognia, w którym stało moje serce. Kawa, papierosy, kawa, metro, tramwaj, książki, sen, miłości głębokie do kości, pułapki, doły, czekanie. Nadzieje - beznadzieje. Wszystko, co trzymało mnie z dala od siebie żegna się ze mną od dnia, w którym wreszcie wiem, że jedyną rzeczą której naprawdę chcę to by twoje duchy odeszły. Na zawsze. Jeśli to zaboli, nie dbam o to - mogę szczerze wyznać, że to nie było dla mnie istotne. Byłeś trucizną sprytnie ukrytą w fiolce po tabletkach na starą, mocną, przeżutą miłość
|
|
|
będę więc twego mózgu pralką,a pranie trwać będzie długo boo zażywam calgon,he
|
|
|
mamo jak poznałaś się z ojcem? hę? dziecku nie powiesz że płynęłaś na koksie,że kolega miał forse,że to nie takie proste,że to te lata szkolne.dobra - oszczędź.
|
|
|
i tak zanim się poznamy domyślamy się,co to drugie ma na myśl przez ten pierwszy miesiąc
|
|
|
Nienawidzę ludzi za każde kłamstwo,które musiałem połknąć,żeby teraz nim rzygać
|
|
|
Ile razy jeszcze powiesz,że błędem jest samotność? Kiedyś to zrozumiesz,że tak definiuje wolność.
|
|
|
Potrzebny mi jest relaks jak Margaret Astor laskom teraz
|
|
|
Jest ból o którym się nie zapomina, tak po prostu. / Stostostopro
|
|
|
I nie wiem co się stało, że znowu mnie olała. Mówiła, że będzie zawsze. Suka, kłamała. / Piekielny
|
|
|
Stałam przed lustrem i patrzyłam jak moje serce krwawi, jak kapią z niego wilkie krople krwi, które spadały na zimne płyki, tworząc dużą kałużę. Było ono całe w bliznach, które jakiś czas temu zaszyłam, ale szwy nie wytrzymały, pękły. I choć wydawało się, że serce jest w stanie dużo znieść, to myliłam się. Jest kruche, jak szkalnka która spada i rozbija się na miliony drobnych kawałków. Przyjdź, wyjmij krwawe i poszarpane serce z klatki piersiowej. Daj ulżyć duszy. Zagłuszam ból krzykiem, osuwam się po ścianie, nienawidzę swojego odbicia, nienawidzę tej osoby , którą widzę w lustrze. Jest taka słaba i z każdą chwilą umiera. Bez serca w oceanie krwi, sama, w której żyłach płynie smutek, a inicjałem jej jest cierpienie. Żyłam każdego dnia, dopóki nie umarłam, dopóki moje serce było tu na miescu, dopóki nie wsadziłeś tam ręki i nie wyjąłeś go wrzucając do pierwszego osiedlowego śmietnika. / histerycznie
|
|
|
Czasem brak mi słów by wyrazić co czuję, nie lubię mówić za to bacznie obserwuję. I choć życie nauczyło mnie tłumić emocję, zabiłaś coś we mnie już czasu nie cofniesz. / Lukasyno
|
|
|
|