 |
wszystko co było puścić z dymem .
zwalić na skutek nie na przyczynę .
pierdolić ten cały sentyment .
|
|
 |
bo mam w sobie tyle wiary w zwycięstwo, że aż nie do wiary .
to nie rap to jest czarnoksięstwo .
|
|
 |
i może dobrze, że los nie postawił na Nas .
w tym czego szukam nie ma nic prócz rozczarowania .
|
|
 |
co by się nie działo jednak świat może poczekać .
|
|
 |
nie chce nic, wystarczy mi to jak na mnie patrzysz .
poczuj ten bit, oddaj się wyobraźni .
|
|
 |
podobno jest zajebiście i nie ma się czym przejmować -.-
|
|
 |
chciałabym być Twoją ulubioną dziewczyną .
chciałabym, abyś myślał, że to ja jestem powodem dla którego żyjesz .
chciałabym, żeby mój uśmiech był Twoim ulubionym .
|
|
 |
krzyczał na nią. wyzywał od najgorszych. wziął za ramiona i w amoku zaczął ją szarpać. przycisnął do ściany, krzycząc w twarz, że nie jest nic warta. słowa nie bolały, wyzywiska również. najbardziej jednak bolała świadomość, że chociaż powinna, nie potrafi go znienawidzić. w końcu zadał jej cios na tyle mocny, że osunęła się po purpurowej ścianie i upadła. kucnął nad nią cedząc przez zęby kolejne wyzwiska. - przytul mnie. - wyszpetała rozhisteryzowana. popatrzył na nią zdezenteriowany. objęła go, a on w końcu zamilkł.
|
|
 |
nie wierzyłam, kiedy mówiłeś, że mogę dzwonić czy pisać o każdej porze dnia i nocy z najbardziej błahym problemem. nie mogłam zasnąć, nerwowo bawiąc się telefonem, napisałam krótkiego sms'a o treści 'tęsknie'. nie minęła z pełna minuta kiedy oddzwoniłeś. odebrałam. rozespanym głosem poprosiłeś, żebym poczekała bo ubieranie spodni może zająć Ci trochę czasu zważając na uporczywy, stawiający Ci opór - rozporek.
|
|
 |
to jest bagno zwane rzeczywistością .
|
|
|
|