 |
Pamiętaj o mnie, tak troszkę. Miej w sercu chociaż kilka naszych wspólnych chwil, nie wyrzucaj mnie całkowicie ze swojego życia. Tylko tak troszeczkę powspominaj, tylko czasem możesz się do mnie odezwać, tylko na chwilę może być jak dawniej. Nie proszę o dużo, po prostu bądź tam, gdzie kiedyś. Nie zawsze, tylko na chwilę, raz na jakiś czas. Jeśli nie boli cię moja obecność, to bądź. Ja też będę, na chwilę, na jakiś czas, ale będę. Bo to czego nie ma, ciągle we mnie żyje. / black-lips
|
|
 |
Już czas zapomnieć o tym, co nigdy się nie wydarzyło. Trzeba wyrzucić z siebie wszystko, czego nie ma, nie było i nie będzie. I chociaż będzie bolało, chociaż usta znów spierzchną, chociaż serce znów będzie palić, chociaż dłonie znów będą dygotać, chociaż skóra znów zblednie, chociaż oczy znów zatoną. Musisz to zrobić, musimy się z tym zmierzyć. Nie można wciąż trwać w czymś, co nie istnieje. Wierząc w nieistnienie sami przestajemy istnieć. I znikamy. Więc do dzieła! Zacznij istnieć, niech boli, nie pali, niech tonie, niech żyje! / black-lips
|
|
 |
Tak to zawsze ja wstrzynałam wszelkie bójki. Prowokowałam do kłótni. Nie potrafiłam nigdy szczerze przeprosić, nawet gdy wina leżała po mojej stronie. W ogóle nie chciałam przepraszać. Prosić? Też rzadko co prosiłam o cokolwiek. Często ignorowałam starania innych. I jakoś tak nigdy nie potrafiłam dać drugiej szansy gdy raz sie po kimś przejechałam. Zawsze chciałam pokazać, że jestem silniejsza od innych i nie da się mnie złamać, że wszystko dookoła jest mi obojętne. Nigdy nie zaczynałam pierwsza rozmowy po kłótni, nawet gdy groziło to utratą bliskiej osoby. Często krzyczałam, klnęłam i trzaskałam drzwiami. W złości nie chciałam rozmawiać z nikim, wolałam zamknąć się w czterech ścianach, zapalić papierosa i założyć słuchawki na uszy czy też wypłakać się w poduszkę. Nie raz zostawiałam odbite pięści na ścianie w gniewie. Udawałam, że nie boli mnie żadne słowo wypowiedziane w moją stronę, a duma zawsze przewyższała inne wszelkie uczucia, myśli i zachowania. / ifall
|
|
 |
[ cz.1 ] I mówisz jak to źle masz w domu.. ciągle narzekasz na rodziców bo nie dali Ci kasy.. bo wlepili kolejny szlaban za spóźnienie. Marudzisz, że masz za dużo obowiązków a za mało czasu dla siebie. A wiesz co ja Ci powiem? Zazdroszczę Ci tego wszystkiego. Zazdroszczę, że jest ktoś kto się o Ciebie martwi, ktoś kogo obchodzi to co robisz. Zazdroszczę Ci, że masz tatę, mamę i zapewne cudowne rodzeństwo. Teraz pewnie padłby argument, że wolałbyś być sam, ze tak byłoby Ci lepiej. Nie wiesz co mówisz... Nie wiesz jak trudno jest mieć ojca kata, pieprzonego sadystę. Alkoholika, który wszczyna awantury a potem zasypia nie pamiętając niczego. Nie wiesz jak to jest przyjmować na siebie najsilniejsze ciosy. Nie wiesz jak boli każde chybienie lądujące na młodszym rodzeństwie, którego tak przecież nienawidzisz. Mimo tego wszystkiego Ty nadal twierdzisz, że masz źle w domu. Umiesz tylko przeklinać to co się u Ciebie dzieje nie zważając na to co Cię otacza. [ ciamciaa ♥ ]
|
|
 |
[ cz. 2] Zazdrościsz wszystkim w koło wolności, która często zadaje najwięcej bólu. Nigdy nie zrozumiesz jak boli pękające serce gdy na policzkach najważniejszej kobiety w Twoim życiu pojawiają się łzy a oczy przepełnia bezsilność Nigdy nie zrozumiesz jak to jest szukać "domu" na ulicy. Jak bardzo cieszy ciepły kąt.. Jak niewiele trzeba by na twarzy pojawił się uśmiech a w oczach rozjaśniały małe iskierki. Nigdy nie zrozumiesz co to znaczy mieć zmarnowane dzieciństwo. Nigdy nie poczujesz jak to jest żyć z poczuciem winny za wszystko co się dzieje. Za każdą awanturę, każdą walającą się po kuchni butelkę. [ ciamciaa ♥ ]
|
|
 |
Spierdoliłam to. Pozwoliłam mu zwątpić w nas. [ ciamciaa ♥ ]
|
|
 |
Był tam ze mną. Dłoń spleciona w dłoni. Silne ramiona, buziak w czoło i mokre policzki. Stał i powtarzał, że nic nie zmienię, że nie cofnę czasu a tam będzie jej lepiej. Nie potrafiłam nad sobą panować.. w złości wykrzyczane słowa. Masa raniących zwrotów a potem już tylko bezradność i ciche błaganie o pomoc. Nie radzę sobie.. brakuje mi jej. [ciamciaa ♥ ]
|
|
 |
nienawidzę tej podłości. tego wzroku, który zapowiadał nadejscie furii. nie mogę zrozumieć dlaczego nie chce dać sobie pomóc.. dlaczego za każdym razem gdy wyciągnę do niego rękę nadzwyczajniej w świecie ją odtrąca. chodzi i rzucając kurwami wyżywa się na wszystkim co stanie na jego drodze. kiedyś pękało mi serce gdy przez natłok problemów zaczął krzywdzić siebie. mocnym uściskiem obejmowałam go w pasie przykładałam głowę do klatki piersiowej i krzyczałam, żeby przestał.. że ta szmata nie jest tego wszystkiego warta. napad szału stopniowo ustawał a jego drżący głos cicho szeptał: "dlaczego my kurwa musimy być rodziną ". teraz to nie pomaga.. zmieniła go tak. że stał się oschlym i podłym człowiekiem a nasze relacje ograniczyły się do zwykłego "cześć" na ulicy.. [ ciamciaa ♥ ]
|
|
 |
chciałem powiedzieć na wstępie, że tęsknie , tamten dzień do dzisiaj siedzi ciągle we mnie. [ DEZO ]
|
|
 |
I choć minęło dziewięć miesięcy pamiętam to jak dziś. Gdy po świętowaniu osiemnastych urodzin wstałam pełna optymizmu na lepsze jutro z nadzieją, że teraz już wszystko będzie dobrze. Nie było. Poranne godziny i upadające w kuchni szkło a potem już tylko cichy szloch mamy. Nie dociera to do mnie nadal.. nie umiem zrozumieć. Teraz stoję nad jej grobem i ciurkiem po policzkach lecą łzy. Przecież jeszcze dziesiątego lutego dzwoniła i życzyła udanej zabawy przepraszając, że jej nie będzie. Nie mogę wybaczyć sobie, że mnie wtedy z nią nie było.. że się z nią nie pożegnałam. Z moją drugą mamą, która żyła cudowne dziewięćdziesiąt pięć lat ale zawsze powtarzała, że najcudowniejsze było tylko osiemnaście.. tylko te spędzone ze mną. Cały czas tęsknię.. cały czas gra główną rolę w moich snach. Cały czas uświadamia, że jest a ja pomimo wszystko i wbrew muszę żyć dalej. Muszę być silna.. dla niej. [ ciamciaa ♥ ]
|
|
 |
Łzy spływają mi po policzku..Tęsknie za Nimi i nie potrafię sobie z tym poradzić..Tak będzie wyglądały naszych kilka najbliższych lat.Nasze całe życie..Wiemy to oboję..Pierw nauka przez kilka lat w róznych miastach,potem Jego praca na morzu..Nie wiem czy dam radę..Niby razem..a zupełnie osobno..Co mi po telefonach,smsach i rozmowach na gg jak nie mogę Go dotknąć,przutulić,pocałować i szepnąć do ucha jak bardzo go kocham..?Niby razem,a tak naprawdę osobno..Czasem myślę co byłoby łatwiejsze..:czy bycie razem na odległość i samotna męka nie tylko w nocy,ale takze we dnie,czy rozstanie i zupełna samotność..Może wydawać się to chorę..ale tęsknota zabija..Ale gdy pojawia sie On u progu moich drzwi,wszelkie wątpliwosci znikają gdzieś daleko..Wtedy pragnę tylko jednego..Być z Nim..na dobre czy na zle,blisko czy daleko..Ale,gdy znów wyjeżdza nie potrafię przyzwyczaić sie do Jego braku..I znów wszystko zaczyna się od początku..Samotna walka..Śmiech we dnie i nieustający płacz w nocy..|| pozorna
|
|
|
|