 |
|
To tak jakby ktoś wyrwał Ci tą najważniejszą cząstkę Ciebie i z szyderczym uśmiechem kazał iść dalej. Niby byłaś na to przygotowana, niby budowałaś ten swój bunkier, w którym schowasz się po tym wielkim krachu, ale gdy to w końcu następuję, okazuję się, że jesteś bezbronna. To spada na Ciebie jak lawina, zgniata serce i nie wiesz co ze sobą zrobić, bo każdy ruch sprawia ból, mrugnięcie powieką wymaga wiele wysiłku, nie mówiąc już o stwarzaniu pozorów, że jest dobrze. Uśmiechasz się, mówisz, że nic się nie stało, że jesteś silna, a w środku? W środku pragniesz żeby ktoś Cię przytulił, wziął za rękę i obiecał, że przejdziecie przez to razem, że nie zostaniesz sama z tym cierpieniem. Boisz się nocy, bo właśnie wtedy jest najwięcej wspomnień, właśnie wtedy jesteś najmniej gotowa na odpychanie ataków, a on Ci się śni. Widzisz go gdzieś tam i rano budzisz się bardziej rozpierdolona niż byłaś. To nigdy nie ustąpi, zawsze będziesz taka żałosna w swoich oczach. /esperer
|
|
 |
|
siedziałam w domu, denerwując się dlaczego Go jeszcze nie ma. w końcu wrócił - zakrwawiony, a zarazem uśmiechnięty. wzięłam głęboki oddech, i udając, że wogóle nie jestem zła zapytałam co się stało. "no co? no poszła tuba, i tyle" - odpowiedział, śmiejąc się i udając do lodówki po piwo. "ale Mateusz.." - nie dokończyłam, bo przerwał mi. "oj nie pierdol, zadraśnięcie małe i tyle" - dopowiedział, nadal śmiejąc się jak popierdolony. stałam, przyglądając mu się, i zastanawiając jak może być tak głupi i cieszyć się z rozwalonej twarzy, gdy nagle przerwał moje myśli tekstem: "Mam Ci przypomnieć, jak wyłapałaś w pysk, i z rozwaloną wargą poszłaś na parkiet, mając kompletnie wyjebane?". otworzyłam szeroko oczy, po czym stwierdziłam, że to najwyższa pora na ewakuację, która choć trochę pomoże mi uciec od świadomości, że oboje jesteśmy tak samo popierdoleni. || kissmyshoes
|
|
 |
|
uwielbiam wbijać z Nim w kluby. kocham w Nim to, że jest tak bardzo luźny, i tak bardzo ma na wszystko wyjebane. uwielbiam, gdy podrywa laski dla beki, a ja ze stolika obserwuję, jak stroi te swoje durnowate miny. uwielbiam podchodzić z Nim do baru, i mieć świadomość, że szybko od niego nie odejdę. uwielbiam, gdy szepcze mi do ucha, że i tak w klubie zauważa tylko mnie. uwielbiam gdy razem wracamy do domu najebani - gdy zazwyczaj niesie mnie na barana, kończąc butelkę whiskey, a ja śpiewam mu Naszą ulubioną piosenkę, wymachując nogami jak pajac. kocham Go za wszystko, i jeszcze więcej - bo jest najlepszy, najwspanialszy i najbardziej mój, na zawsze. || kissmyshoes
|
|
 |
|
a gdy byłam na dnie - nie odwrócili się ode mnie, nawet na moment. gdy upadałam, podnosili mnie z gleby. gdy zapijałam się do nieprzytomności, kładli mnie do łóżka. gdy skakałam do kolejnej laski, odciągali mnie od niej. gdy patrzyłam na Nich zaćpanymi oczami, błagając by zostawili mnie samą - siedzieli przy mnie, nie opuszczając mnie nawet na sekundę. gdy chciałam ze sobą skończyć, dostałam w twarz taką lepę, że od razu życie nabrało sensu. gdy chciałam wypić kolejny kieliszek wódki, wytrącali mi ją z rąk. byli zawsze obok, i tuż za mną. nie odstępowali mnie nawet na krok. więc proszę Cię, nie pytaj mnie już więcej, dlaczego za Nich oddałabym życie. || kissmyshoes
|
|
 |
|
Wszystko się ułoży. Prędzej czy później, będzie dobrze./esperer
|
|
 |
|
Jest dziwnie. Za trzy tygodnie matura. Stos książek na biurku, który miałam przeczytać, setki słówek z angielskiego walających się na pogniecionych karteczkach po całym pokoju, z których wcale nie korzystam, ciągłe rozmowy kto wreszcie zaczął uczyć się matmy i czy rozumie już funkcje. A ja jestem spokojna. Nie panikuję, że nie umiem tego czy tamtego. Nie biegam po mieszkaniu szukając najlepszego sposobu na naukę. Po prostu siedzę z laptopem na kolanach, przeglądam stare zdjęcia, czasem poszukam jakichś konkretnych informacji o uczelniach i zastanawiam się, w który dzień wezmę się wreszcie za powtórki i czy na pewno jestem normalna, że jeszcze się nie uczę. / napisana
|
|
 |
|
Czasem się zastanawiam czy ja po prostu sobie Ciebie nie wymyśliłam. / napisana
|
|
 |
|
kiedyś nigdy nie dawałam sobie wejść na głowę - dziś zwyczajnie chowam się w kącie, nie mając sił na walkę. kiedyś chodziłam uśmiechnięta - dziś na mojej twarzy gości jedynie smutek. kiedyś za nazwanie mnie "szmatą" dostałabyś wpierdol - dziś odwracam się na pięcie, nawet nie mając ochoty na łamanie sobie na Tobie paznokci. kiedyś broniłam swojego zdania jak lwica - dzisiaj coraz częściej milczę. kiedyś całe dnie spędzałam na boisku,imprezach i dyskotekach - dzisiaj zdecydowanie wolę dom, spokój i łóżko. kiedyś byłam spontaniczna - dziś wolę wszystko zaplanować. kiedyś kochałam tak mocno - dzisiaj jestem obdarta z uczuć. || kissmyshoes
|
|
 |
|
W spodniach czy w dresie, tęsknię.W aucie czy autobusie, tęsknię. Na dworze czy w domu,tęsknię. Na łóżku czy na kanapie, tęsknię. W kuchni czy w pokoju, tęsknię.Jem czy piję, tęsknię. Śpię czy leżę, tęsknię. Idę czy stoję,tęsknię.Pod prysznicem czy w wannie, tęsknię.Na rowerze czy motorze, myślę o Tobie. W szkole czy w domu, myślę o Tobie. Przed kompem czy laptopem, myślę o Tobie. Pisząc sms’y czy na gadu,myślę o Tobie.W sierpniu czy w maju, myślę o Tobie.Pada czy świeci Słońce,myślę o Tobie.Blondynka czy brunetka,chcę tylko Ciebie.Wysoka czy niska,chcę tylko Ciebie.Z brązowymi oczami czy zielonymi,chcę tylko Ciebie.Z imieniem na K czy P,chcę tylko Ciebie. Tkwisz we mnie. Moje serce gra rytm naszej piosenki, a usta, usta zawsze czekają na Twoje,natomiast żołądek przygotowuję zwrot posiłków,gdyby inne usta próbowały zastąpić Twoje.Dłonie są zawsze ciepłe,by ogrzać Twoje zawsze zimne.A ja,jestem zawsze Twój,byś mogła powiedzieć,że właśnie ja jestem tym kimś kogo szukałaś przez czas.
|
|
 |
|
może i się zmieniłam. może i znalazłam pracę i ogarnęłam się. może i mniej imprezuję, i więcej trenuję. może i jestem teraz bardziej odpowiedzialna. może i tak jest - jednak w środku nadal czuję się wrakiem. nadal mam ochotę wyjść z domu na tydzień i urwać film na kilka dni. nadal mam ochotę działać na spontanie, i mieć kompletnie wyjebane na wszystko. nadal mam ochotę zapomnieć i żyć chwilą. nadal mam ochotę wrócić tam, gdzie byłam kilka lat temu. || kissmyshoes
|
|
 |
|
każdego dnia stąpałam po niepewnym gruncie. każde słowo, każdy podniesiony głos, każdy telefon po północy, było jedną wielką niewiadomą. na to by wszystko co budowaliśmy, rozpadło się - zawsze wystarczała chwila. jeden moment który niszczył wszystko. całe cztery lata były niepewne. pełne zapytań, i strachu - że to się skończy, że któreś z Nas nawali, że się rozpadniemy. to wszystko było jednym wielkim znakiem zapytania, by nagle, teraz - zamienić się w ogromny wykrzyknik, bo nie mamy już dla siebie nic prócz krzyku, i kłótni - kompletnie nic. || kissmyshoes
|
|
 |
|
Każdy dotyk jest obcy i zły, tylko dlatego, że to nie Twoje dłonie./esperer
|
|
|
|