 |
a gdy będziemy mieć po 80 lat, podbiegnę do Ciebie ze swoim balkonikiem i stwierdzę, że skoro nie żyliśmy razem to chociaż umrzeć powinniśmy wspólnie.
|
|
 |
najbardziej bawią mnie wiadomości od jakiś palantów, twierdzących że złamałam im serce. żalą się bardziej niż kobieta podczas napięcia przed miesiączkowego. płaczą bo ich 'unikasz'. a później będą twierdzić, że oni jako płeć brzydsza i ten cholerny podgatunek ludzkości, są zdecydowanie twardsi i nie wiedzą co to łzy. rzucają się jakbyś co najmniej obiecała im trójkę dzieci, biały dom i swoją cnotę w pakiecie. takie problemy to do biura skarg i zażaleń, nie do mnie.
|
|
 |
przez całe życie dążę do tego, aby leżąc na łożu śmierci, ze świadomością że za parę sekund skończę swój byt, potrafić śmiać się do rozpuku łez.
|
|
 |
najgorzej jest, kiedy człowiek ma w głowie tak wielki burdel, że nie potrafi nic innego, niż ryczeć.. a wtedy już to nie są łzy ulgi, które by pomogły, lecz łzy rozpaczy i braku nadziei..
|
|
 |
"Mówię, że Cię straciłam, choć nigdy nie miałam.
Mówię, że tęsknie za Tobą, choć nigdy z Tobą nie byłam.
Płaczę bo nie będę mogła już Cie dotknąć,
lecz ciepła Twej skóry nigdy nie czułam.
Brakuje mi Twych słów, choć tak nie wiele z nich było do mnie.
Brakuje mi Twojego spojrzenia, choć tak rzadko na mnie patrzyło.
I chciałabym raz jeszcze Cię przytulić, mimo że nigdy nie tuliłam.
Tak wiele rzeczy mi brakuje, a nigdy nie byłam blisko Ciebie.
Czy to szaleństwo? Czy cierpienie tak wielkie, że stwarza wspomnienia,
rozlewa się po mym życiu, nie daje zaznać spokoju.
Zapomnieć nie mogę... Kochałam Cię i wciąż kocham i wiesz dobrze o tym,
powiedziałam Ci to przecież, powiedziałam Ci to w snach..."
|
|
 |
sobotnie popołudnie.. - nie ma co robić, nie ma gdzie wyjść, a przede wszystkim nie ma z kim wyjść.. uśmiechu nie ma, Ciebie nie ma i całe moje życie jest nudne..
|
|
 |
Zadrżałam. Nie umiałam się powstrzymać. Ale postarałam się, by moja mina nie zdradziła tego, jak dobrze pamiętam tamto uczucie, ten ogień w moich żyłach...
|
|
 |
bożonarodzeniowy poranek. w piekarniku wspólnie upieczony piernik. powietrze pachnące mandarynkami, a my zmarznięci po pasterce pod grubym kocem. migocące na tysiące różnych kolorów, lampki na mojej małej choince. nic mnie nie cieszy tak jak te małe świąteczne drobiazgi, a no i ten jeden nieco większy w postaci Ciebie.
|
|
 |
i gdybym rzeczywiście była na tyle mściwą za jaką mnie uważasz to właśnie podałabym Cię do sądu, zarzucając Ci; porwanie, zniewolenie, wykorzystanie i pozostawienie trwałych uszczerbków. wszystko względem mojego serca.
|
|
 |
i obiecał mi, że kiedy już zamieszkany razem we wspólnie wybudowanym domu, sprawi mi szklany dach. spytałam go dlaczego. odparł, że wie jak uwielbiam patrzyć w niebo, kiedy pada śnieg. niestety śnieżynki wpadające wprost do moich oczu, nie działają sprzyjająco oglądaniu tego cudownego zjawiska. - będziesz mogła bezkarnie podglądać niebo, bez względu na pogodę. a ja już nigdy nie zobaczę Cię z rozmazanym przez deszcz czy inne zjawisko atmosferyczne, tuszem.
|
|
 |
Mój zdrowy rozsądek kończy się wraz z jego dotykiem.
|
|
|
|