 |
gdy mówiłam, że nie chcę już do tego wracać, że to wszystko co jest i wciąż trwa, dla mnie nadal nie ma sensu, że to życie nadal nie ma sensu, On był przy mnie. za kazdym razem, choć widział łzy, mój rozmazany tusz na policzkach, na przekór wszystkiemu, idealizował każdy detal mojej duszy. / endoftime.
|
|
 |
brakuje mi każdego z tych wieczorów spędzanych u Jego boku, kiedy leżąc na kanapie pod kocem oglądaliśmy kolejny film z serii naszych ulubionych, kiedy to nie mogłam powstrzymać się od śmiechu i ze łzami w oczach błagałam, aby przestał mnie rozśmieszać. brakuje mi tych nocnych rozmów, ciepłego kakaa o czwartej nad ranem, gdy to przez hałas budziliśmy Jego mamę, a ona po ciemku z uśmiechem na twarzy, wcale się nie złoszcząc się o nic, przychodziła do Nas do kuchni i prosiła tylko o to, abyśmy przez przypadek nie wysadzili całego domu w powietrze. brakuje mi tych porannych walk na bitą śmietanę, tego jak się obrażał i udawał tak cholernie obojętnego, a po chwili rzucając we mnie czym popadnie, krzyczał, że to ja Go olewam. zawsze lubił denerwować i patrzeć jak słodko się na Niego złoszczę, jak zadzierając noska udaję, że nie słyszę co mówi, pomimo wszystko, brakuje mi Jego. / endoftime.
|
|
 |
PUDER, STRINGI, TWARZ SPALONA, TAK ROZPOZNASZ POKEMONA!
|
|
 |
- mała nie smuć. pamiętasz jak mówiłem ci, że będziesz przez niego cierpieć? zapytał kumpel, przytulając mnie do siebie. czułam się fatalnie. zawsze, gdy uświadamiał mi, że coś się posypie, naprawdę tak się działo. fatum? dręczyłam się pytaniami. - mówiłeś. ale ja jak zwykle nie słuchałam, bo patrząc w jego oczy widziałam cholerną miłość gdy na mnie spoglądał, rozumiesz? dławiłam się łzami. patrzył na mnie ze smutkiem w oczach. nie chciał tego mówić. bił się z myślami, ale nie wytrzymał. - nie widziałaś. chciałaś widzieć, mała. wyszeptał przytulając mnie do siebie jeszcze bardziej. / notte.
|
|
 |
proszę. nie mów mi o tęsknocie, bo to nie ty nocami siedzisz na parapecie, pijąc gorącą herbatę z powodu bezsenności. / notte.
|
|
 |
z każdym dniem, miałam coraz mniej siły. nocne patrzenie w gwiazdy nie pomagało. wszędzie szukałam pierwszej litery Twojego imienia. tamtej nocy, utworzyły je gwiazdy i wiesz? już w nie nie patrzę. nie mogę. / notte.
|
|
 |
ej mała, ten twój książę przydałby się w mojej bajce. / notte.
|
|
 |
czasami jak na ciebie patrzę, to mam ochotę iść i udusić się kablem od prostownicy. / notte.
|
|
 |
cóż moblo schodzi na psy. liczy się tylko miejsce w rankingu, a przecież do cholery chodzi o talent. nie rozumiem pustych spin o to, kto jest lepszy, kto coś skopiował lub nie podpisał. czy moblo nie może być takie jak kiedyś? każdy wylewał tu swoje uczucia, nie dla plusów, czy rankingu, ale dla siebie samego. tak jest cholernie lżej, a teraz? wszystko kręci się wokół sławy i co z tego? rajcuje was 100 plusów pod każdym wpisem, z czego połowa, które je dodaje nawet tego nie czyta, a robi to z przyzwyczajenia, żeby odwdzięczyć się im tym samym. moblo upadło, zeszło na psy i posiada użytkowników, których szacunek, do drugiej osoby mieści się w łyżeczce od herbaty... należało by mieć choć trochę godności i szacunku oraz docenienia talentu innych. tyle na ten temat. notte.
|
|
 |
to było cholernie przykre, gdy przez całe dzieciństwo mama robiła z ciebie królewnę, choć ty tego nienawidziłaś. nie mogłaś grać z chłopakami w piłkę, by czasem nie pobrudzić sukienki. nie było mowy o zdartych kolanach, a rower zamiast dwóch, musiał mieć cztery kółka, tak dla równowagi i bezpieczeństwa. nic nie mogłaś zrobić sama, bo wszyscy wokół martwili się o to, że za bardzo się zmęczysz. myślisz sobie, że takie dzieciństwo to bajka? ale zapewniam cię, że to cholerna udręka, bo tak jest do tej pory. sukienki, eleganckie bluzki, żakiety, rajstopy i buty na obcasie. zero trampek, adidasów, nie wspominam nawet o bluzie z kapturem. rurki, tylko czarne, lub brązowe, ewentualnie beżowe. delikatny makijaż i zwiewnie rozpuszczone włosy, bo jak to co dzień słyszę: przecież jesteś kobietą i jak kobieta masz wyglądać. / notte.
|
|
 |
myślisz, że tak łatwo zapomnę i wymarzę go z pamięci? kurwa jaka ty naiwna jesteś. / notte.
|
|
 |
w głośnikach kolejna nuta ciągnąca za sobą tak wiele, poszczególne wersy powodują powrót do tamtych chwil, próbujesz wraz ze śliną przełknąć każde z tych wspomnień, odpłynąć i zapomnieć, ten cholerny ścisk w gardle, nie pozwala zmienić tego jak jest. pamiętasz każdy szczegół przeszłości, każdą z łez i każdy z uśmiechów. pamiętasz tamto szczęście będące zawsze tak blisko, lecz nie pamiętasz momentu, w którym wyrwano Ci je z dłoni, kiedy tak niespodziewanie, jakby rozpłynęło się w powietrzu, a może po prostu nie chcesz pamiętać, może nie chcesz wracać.. / endoftime.
|
|
|
|